Zawsze uważałem tę dietę za dobrą dla osób ze sporawą nadwagą, dzięki której można w ciagu 2tyg doprowadzić się do jakiego-takiego wyglądu, a potem albo z powrotem utyć, albo trwale zmienić nawyki żywieniowe. Mimo tego, że dieta obiecuje trwałe podniesienie metabolizmu, nie udaje się to wszystkim. Teraz jednak postanowiłem wypróbować ją na etapie rzeźby, gdy dieta tłuszczowa w zasadzie przestała już działać. Wkurzyła mnie zwłaszcza perspektywa mozolnego spalania tego, co się raczyło znowu odłożyć przez cykl święta -> wyjazd firmowy -> długi weekend
. A ostatecznie skusiła mnie perspektywa wspólnego przejścia przez cykl kopenhaskiej z osobą, która będzie mi przyrządzała te wszystkie szpinaki i sałaty
. Poniżej zacytuję sam siebie z innego forum, na którym przeprowadziłem chyba parę setek ludzi przez tą dietę. NB nie ma ona nic wspólnego z Kopenhagą, jest to dieta 'wędrująca' od lat, kiedyś znana jako dieta z kliniki Mayo (która to klinika wyparła się natychmiast wszelkich związków z tą dietą, podobnie jak rządowy szpital w Kopenhadze
), w Danii nazywana jest szwedzką, w Szwecji duńską etc. Ja dostałem ją mailem i puściłem w internet
.
Pytanie miesiąca:
Ja też po raz kolejny próbuję odchudzać się. Ale bezskutecznie. Przeważnie
tak jest, że do godz. 16:00 nic nie jem, ale póżniej nie mogę się powstrzymać
od jedzenia i lecę do lodówki.
Proszę, powiedzcie mi jak Wam się udaje powstrzymać głód ???????????




Pytanie miesiąca:
Ja też po raz kolejny próbuję odchudzać się. Ale bezskutecznie. Przeważnie
tak jest, że do godz. 16:00 nic nie jem, ale póżniej nie mogę się powstrzymać
od jedzenia i lecę do lodówki.
Proszę, powiedzcie mi jak Wam się udaje powstrzymać głód ???????????
2
"Wszystko jedno gdzie się żyje,
Raz się chudnie, raz się tyje..."