Dobry wieczór!
Mam pytanie dotyczące treningów. Od 2 lat studiuję i odkąd wyjechałam na studia moja aktywność fizyczna znacznie się zmniejszyła i tak przytyłam kilka kilogramów.
Od miesiąca chodzę do klubu sportowego, na początku dla rozruszania chodziłam na Zumbę, TBC, później stopniowo zwiększałam ilość ćwiczeń, doszła godzinka schwinn cyclingu skoro świt, w godzinach popołudniowych Zumba lub inne zajęcia aerobowe, 2-3 razy w tygodniu zamiast aerobiku zajęcia kształtujące mięśnie BodyShape lub rozciąganie, a wieczorem zasuwam na orbiterze. Mam pytanie? Czy to nie za dużo?? Sport tak dobrze na mnie wpływa, że jak porządnie się zmęczę i spocę jak koń jestem tak dumna i szczęśliwa, że najchętniej w ogóle nie wychodziłabym z tego klubu. Chodzę tam rano, w przerwach między zajęciami i wieczorem żeby nie siedzieć bezczynnie, wolę się zmęczyć przed nauką. Kolejną zaletą jest to, że mam dzięki temu masę energii, nauka genialnie mi wchodzi. Jem racjonalnie, staram się odżywiać zdrowo, zaczęłam jeść więcej, bo potrzebuje więcej energii na tyle ćwiczeń (nadal zdrowo).
Dieta zawsze była moim sensem życiowym, miałam straszne kompleksy, tak też wpadłam w bulimię. Leczę się, napady zdarzają mi się coraz rzadziej. Przez ten miesiąc kiedy byłam tak napięty harmonogram prawie w ogóle nie myślałam o dietach i odchudzaniu - wreszcie czuję się szczęśliwa.
Znajoma ostrzegała mnie, że przez taką ilość ćwiczeń nie spalę tłuszczu tylko mięśnie. Czy to prawda? Stosuje się do zasad odżywiania, do posiłków przed i potreningowych zawartych w poradnikach na tej stronie. Mam wagę prawidłową, chciałabym spalić jedynie trochę tłuszczu i wyrzeźbić ciało, a przede wszystkim poprawić kondycję i samopoczucie. Przepraszam, że ta wypowiedź jest rozwlekła, mam nadzieję, że chociaż w miarę można to zrozumieć.
Zatem pytanie brzmi: Czy nie przeginam z ilością ćwiczeń? Nie mam żadnych zakwasów, czuję się bardzo dobrze.
Mam pytanie dotyczące treningów. Od 2 lat studiuję i odkąd wyjechałam na studia moja aktywność fizyczna znacznie się zmniejszyła i tak przytyłam kilka kilogramów.
Od miesiąca chodzę do klubu sportowego, na początku dla rozruszania chodziłam na Zumbę, TBC, później stopniowo zwiększałam ilość ćwiczeń, doszła godzinka schwinn cyclingu skoro świt, w godzinach popołudniowych Zumba lub inne zajęcia aerobowe, 2-3 razy w tygodniu zamiast aerobiku zajęcia kształtujące mięśnie BodyShape lub rozciąganie, a wieczorem zasuwam na orbiterze. Mam pytanie? Czy to nie za dużo?? Sport tak dobrze na mnie wpływa, że jak porządnie się zmęczę i spocę jak koń jestem tak dumna i szczęśliwa, że najchętniej w ogóle nie wychodziłabym z tego klubu. Chodzę tam rano, w przerwach między zajęciami i wieczorem żeby nie siedzieć bezczynnie, wolę się zmęczyć przed nauką. Kolejną zaletą jest to, że mam dzięki temu masę energii, nauka genialnie mi wchodzi. Jem racjonalnie, staram się odżywiać zdrowo, zaczęłam jeść więcej, bo potrzebuje więcej energii na tyle ćwiczeń (nadal zdrowo).
Dieta zawsze była moim sensem życiowym, miałam straszne kompleksy, tak też wpadłam w bulimię. Leczę się, napady zdarzają mi się coraz rzadziej. Przez ten miesiąc kiedy byłam tak napięty harmonogram prawie w ogóle nie myślałam o dietach i odchudzaniu - wreszcie czuję się szczęśliwa.
Znajoma ostrzegała mnie, że przez taką ilość ćwiczeń nie spalę tłuszczu tylko mięśnie. Czy to prawda? Stosuje się do zasad odżywiania, do posiłków przed i potreningowych zawartych w poradnikach na tej stronie. Mam wagę prawidłową, chciałabym spalić jedynie trochę tłuszczu i wyrzeźbić ciało, a przede wszystkim poprawić kondycję i samopoczucie. Przepraszam, że ta wypowiedź jest rozwlekła, mam nadzieję, że chociaż w miarę można to zrozumieć.
Zatem pytanie brzmi: Czy nie przeginam z ilością ćwiczeń? Nie mam żadnych zakwasów, czuję się bardzo dobrze.