Halo ludzie!
Jestem tu po to by wlac w wasze smutne i zalamane serca mnóstwo nadziei i wiary w poprawe stanu waszej skory :)
jestem obecnie na etapie koncowym terapii izotekiem. biore go juz prawie 11 tygodni, a wczoraj po kontrolnej wizycie u dermatologa zadecydowano o powolnym zakonczeniu terapii. izotek bralam od 26 czerwca, jeden dzien 1 tabletke, kolejnego dnia 2 tabletki, czyli srednio 1,5 tabletki dziennie. waze ok 60 kg. robilam zestaw badan kontronych przed ropoczeciem kuracji, wyniki byly dobre.
z tradzikiem meczylam sie bardzo wiele lat. roznie to bywalo. raz bylo gorzej raz lepiej. ogolnie moja postac tradziku nie byla najsilniejsza, glownie zmiany wystepowalay na skorze dookola ust. stosowalam przerozne (doslownie przerozne) srodki wliczajac antybiotyki, 1999 masci, i innych preparatow. przez kilka lat rowniez bralam Diane, po ktorych na dosc dlugi czas nastapila poprawa. jednak po jakims czasie diane rowniez przestaly przynosic zamierzone efekty wiec odstawilam je. no i zaczelo sie...:)nie dosc ze zmiany na twarzy znacznie sie nasilily, to jeszcze wysypalo mnie na dekolcie i plecach. oj ciezkie dni dla mnie nastaly:(
dodatkowo, stosowalam peelingi, gdyz moja pani dermatolog byla przekonana, iz pomoga one mojej problemowej skorze. a tu nic. oj kochani bylam zalamana i jak czytam wasze wypowiedzi to dokladnie was rozumiem bo przechodzialam przez to samo. i dlatego wlasnie widzac moja depresje i zrezygnowanie pani dermatolog zdecydowala sie na terapie izotekiem.
jedno moge teraz powiedziec na pewno: dlaczego tak pozno? dlaczego nie zdecydowalam sie na to wczesniej? oj gdybym tak mogla cofnac czas:)
jesli chodzi o przebieg mojego leczenia to byl zdecydowanie mniej dokuczliwy, niz to sobie wyobrazalam na poczatku. oczywiscie mialam jak kazdy obawy przed rozpoczeciem terapii ale bylam juz tak zmeczona wieczna walka z tradzikiem i swym pogarszajacym sie stanem psychicznym, ze podjelam ta decyzje dosc szybko. przez praktycznie pierwszy miesiac leczenia mialam "slawny" wysyp, ktory na poczatku rzeczywiscie nie wygladal dobrze. potem przerodzilo sie to juz w bardziej pojedyncze zmiany, jednak goily sie one bardzo dlugo no i skora byla bardzo wysuszona, co nie wygladalo najlepiej. no a potem juz bylo coraz lepiej i obecnie mam od czasu do czasu bardzo sporadycznie jakis wyprysk, ktory w zadnym przypadku nie jest juz dla mnie tragedia:)
jesli chodzi o efekty uboczne mojej terapii to sa to przede wszystkim suche usta. kochani wcale nie musialam kupowac niewiadomo jak drogich srodkow natluszczajacych, przestawilam sie na zwykle pomadki nivea: MED albo CLASSIC. w zupelnosci wystarcza (oczywiscie stosuje je non stop, srednio co pol godziny

. poza tym nie skarze sie na jakiekolwiek inne efekty uboczne. poczatkowo bardzo krylam sie przed sloncem (cala moja terapia ma miejsce w lecie), smarowalam sie codziennie kremami ochronnymi choc slonce padalo na mnie tylko w drodze do/z pracy. teraz juz nie przywiazuje do tego tak wielkiej wagi, oczywiscie nie opalam sie i nie przebywam dlugo na sloncu a gdy bylam nad morzem to czesto i obficie stosowalam kremy ochronne. troche moge ponarzekac na stan moich oczu, wysuszone i przekrwione ale tutaj wine tez przypisuje klimatyzacji w biurze. zadnych boli glowy, miesni, slabosci, depresji, lupiezu, wypadania wlosow, nic:) i musze przyznac, ze wcale nie stronilam od alkoholu przez okres terapii. oczywiscie nie mozecie sie za bardzo sugerowac moim przebiegiem leczenia, gdyz pewnie jest to uwarunkowane waszymi indywidualnymi predyspozycjami. chcialam tylko przekazac wam szczerze i z calego serca troche odwagi w momencie kiedy wciaz wahacie sie czy rozpoczac leczenie, oraz troche wytrwalosci i optymizmu kiedy jestescie na etapie "wysypu" i martwicie sie czy izotek rzeczywiscie wam pomoze.
mnie pomogl w stu procentach! wreszcie pokazuje swoj dekolt i plecy w seksownych bluzeczkach;) wreszcie nie mam oporow zeby spotkac sie z ludzmi, poznac kogos, wyjsc do tlumow:) wreszcie nie budze sie co rano ze sciskiem w zoladku i mysla: kolejny dzien spuszczania glowy i walki z pryszczami, wreszcie nie spedzam godziny przed lustrem probujac zamaskowac niedoskonalosci, wreszcie... oj moglabym tak wymieniac dlugo!
od przyszlego tygodnia zmiejszam dawke do 1 tabletki dziennie przez 2 tygodnie. potem 14 dni z 1 tabletka co drugi dzien a potem do wykonczenia opakowania po tabletce co 3 dni. pewnie jakos poczatkiem listopada skoncze calkowicie terapie. musze przyznac, ze bardzo obawiam sie nawrotow dlatego serdecznie prosze o kontakt i wypowiedzi osob, ktore juz jakis czas temu zakonczyly leczenie. czy macie nawroty, co sie dzieje?
mam pewne obawy bo juz nie raz bylam w sytuacji tymczasowej poprawy stanu skory i nigdy dlugo sie z tego nie cieszylam jednak mam nadzieje, ze w tym przypadku bedzie inaczej:) musi byc!
czekam na wiadomosci od "po" izotekowiczow:) ja rowniez chetnie odpowiem na wszelkie pytania od was.
trzymam za was kciuki i badzcie pelni wiary. to naprawde dziala!:)