Izotek - wątpliwości czy stosować

Moj dermatolog przepisal mi Izotek do wyleczenia tradziku. Pomijam juz fakt ze pani doktor widziala mnie drugi raz w zyciu na oczy (mowi ze masci czy inne leki dzialaja tylko chwilowo) wiec moze to nie istotne.
Oczywiscie zostalem poinformowany ze bede musial bardzo czesto smarowac usta i twarz czyms nawilzajacym i na tym koniec. Kiedy wpisalem nazwe leku w google przezylem nie male zdziwienie bo lista skutkow ubocznych jest o wiele dluzsza i dopiero teraz zdalem sobie sprawe z tego co to za lek. Z tego co pisza ludzie do mniej lub bardziej czestych problemow naleza tez bole glowy, bole stawow, bole kregoslupa (plecow), suche oczy, zapalenie rogowki, zle widzenie w ciemnosci, krew lecaca z nosa, krew w moczu, problemy z watroba, nerkami czy jelitami (pewnie jeszcze o czyms zapomnialem). Generalnie wszystko jest do przezycia ale okazuje sie ze niektore z tych objawow wcale nie ustepuja po zakonczeniu kuracji. Ludzie kilka lat po odstawieniu leku nadal skarza sie na rozne dolegliwosci w tym miedzy innymi bole glowy i stawow, zaburzenia widzenia w nocy nie wspominajac o tym ze nagle okazuje sie ze maja problem z jelitem. I to mnie najbardziej przeraza. Nie wyobrazam sobie tego aby Izotek mial mnie tak zalatwic. Nie mam az takiego tradziku (w porownaniu do innych) ani tak naprawde zadnych kompleksow z tym zwiazanych i mam wrazenie ze ten lek zostal mi zaproponowany troche na wyrost. Dawka 20 mg przez pierwsze 2 miesiace a pozniej to nawet nie wiem czy zwiekszona czy caly czas taka sama. Z tego co mowila pani doktor mamy dojsc do 150 mg na kg masy ciala. Wychodzi na to ze kuracja dosyc dluga.
Czy jest tutaj ktos kto przeszedl kuracje Izotekiem badz zna kogos kto jest juz po takiej kuracji ? Wiekszosc osob skupia sie na skutkach ubocznych podczas stosowania leku ale malo kto mysli o tym co bedzie za kilka lat a sa uzasadnione obawy ze moze byc roznie. Niektorzy pisza wrecz ze to zniszczylo ich zdrowie i ze czuja sie jak jakies dziadki mimo mlodego wieku. Dlatego tez prosze o wpis osoby ktore moga cos powiedziec na temat tego czy dzieje sie cos niepokojacego po latach od zazywania Izoteku.


Zmieniony przez - Nicckk w dniu 2016-09-06 23:00:38

Na forum jest sporo tematów o izoteku
https://www.sfd.pl/Izotek__Dziennik__Działanie__Skutki-t320416.html 

ja lece siodmy msc 80mg ed , od 3 miesiecy przestalem chodzic na slke bo napier..... mnie barki , nadgarstki , kolana czasem ciezko umyc zeby czy przyniesc zakupy do auta. Rano po wstaniu z lozka przez chwile ciezko mi chodzic bo bola mnie kosci w nogach i stopach , ale po chwili bol sie rozchodzi. Oprocz tego to niczym nie spowodowane bole plecow , klatki piersiowej , suchosc ust i czerwona twarz. Syfy do konca nie zeszly , niby efekt ma byc 1 msc po odstawieniu , ale i tak jestem w miare zadowolony bo jest duza poprawa;p

Może powodem waszego trądziku jest słaba kwasowość żołądka. Tak czy siak warto zadbać o odpowiednie PH żołądka:

Zakwaszanie żołądka jako dodatkowy element dietoterapii ok, ale czy okaże się pomocne w samym leczeniu trądziku - raczej wątpię. Negatywne skutki kuracji izotekiem są faktem i jeżeli sam bym wiedział o jego późniejszych skutkach ubocznych - nie podjąłbym się tej kuracji. Jeżeli jesteś naprawdę zahartowanym chłopem, po którym wszystko spływa jak po maśle - z dużym prawdopodobieństwem skutki nie będą aż tak tragiczne jak w innych przypadkach. Jako człowiek niezbyt świadomy, kilka lat temu zakończyłem tę kurację - byłem alergikiem/astmatykiem bez żadnych objawów. Od tamtego czasu rozwój wielu nowych alergii + mocne objawy w trakcie czerwcowego pylenia, masakra w jelitach, stożek rogówki (izotek wysusza śluzówkę oka + podrażnione oczy przy alergii i mamy skutek), do tego mikro problemy ze stawami. Z większością sobie radzę/poradziłem poprzez modyfikację żywienia (co np. w przypadku stożka rogówki jest dla wielu niemożliwe). Na twoim miejscu spróbowałbym naturalnej terapii, która z dużym prawdopodobieństwem może znacząco wpłynąć na kondycję twojej cery - napisałem jakiś czas temu temat w tym dziale - odszukaj go, może ciebie zainteresuje. Zapomniałbym, do tego jeszcze suchość śluzówki nosa i suche usta - problem z którym jeszcze sobie nie poradziłem, ale wszystko przede mną ;)

Analogicznie im lepiej zakwaszony żołądek tym mniej syfu trafia do organizmu z pożywienia - co w dalszej perspektywie powinno przyczynić się do poprawy stanu skóry. Oczywiście należy starać się jeść jak najzdrowiej, aby ograniczyć dostępność poszczególnych patogenów, które wpływają negatywnie na stan naszego zdrowia.

Zdecydowanie nie jestem zahartowanym chlopem po ktorym wszystko splywa jak po masle a wrecz przeciwnie. Dlatego tez na ten moment odpuszczam izotek. Mam wrazenie ze przepisanie mi go bylo podyktowane jedynie tym zebym przychodzil na kolejne prywatne wizyty a nie zdrowo rozsadkowym podejsciem do tematu (moze jeszcze jakies profity dostaja dermatolodzy za przepisanie konkretnego leku ? kto ich tam wie). Tak czy siak jednym szkodzi mniej a innym bardziej. Nie chcialbym sie znalesc w tej drugiej grupie.

Dość sporo o izoteku było wcześniej na forum warto się zapoznać z doświadczeniami innych:
https://www.sfd.pl/Zdrowie_i_Uroda-f113.html?search=izotek 

Mam 28 lat i od 13 roku życia walczę z trądzikiem. Na poczatku były to niewielkie zmiany, kilka drobnych pryszczy, które niestety nieświadoma maltretowałam spirytusem i innymi wysuszaczami co zaogniało sprawę. Wygląd zawsze był dla mnie bardzo istotny, dlatego w użyciu były pudry, podkłady i inne dziadostwa. Chodziłam od dematologa do dermatologa. Stosowałam przeróżne maści, kremy, żele. Apogeum nastąpiło na studiach, kiedy moja twarz pokryła się wielkimi ropnymi cystami. Jedna z nich była na pół policzka i utrzymywała się ponad miesiąc. Nie chodziłam na zajecia, nie wychodziłam z domu, leżałam głównie w łózku i płakałam. Trafiłam do szpitala na dermatologię. Po przykładaniu ichtiolem cysty w końcu pękły, pozostały blizny. Trądzik się utrzymywał, był grudkowy, po nim zostawały czerwone ślady. Wówczas lekarka 1 raz zaproponowała Retinoidy doustne. Mówiła, że w moim przypadku to jedyny ratunek. Po pół roku trafiłam na innego lekarza - mężczyznę. Podszedł konkretnie do tematu. Przepisujemy retinoidy. I zgodziłam się. Nie czytałam wiele na jego temat. Nie chciałam wiedziec co może się stać. Krew monitorowałam. Myslałam w razie czego odstawię. Wyniki były okey. Skóra super. Włosy piękne. Schudłam. Byłam zachwycona. Wszystkim polecałam. Brałam około roku. Może dużej. Po pół roku, od nowa zaczęło się coś pojawiać, skóra tłusta, włosy już nie te. Poszłam do dermatologa. Pan niezastanawiajac się wiele - robimy drugą kuarcję. Po pół roku! Druga kuracja trwała jakiś rok. Było ładnie, byłam szczęśliwa. Kolejne pół roku przerwy i na wiosnę zaczyna się coś pojawiać. Ach - wezmę kilka mieśiecy było super będzie jeszcze lepiej. Kilka miesiecy nie zaszkodzi pomysłałam. Brałam kilka dni. Chyba niecały tydzień - bo wyskoczył mi jeden pryszcz na brodzie. Wtedy jeszcze nie rozumiałam, że uzależniłam się od tego leku. O tym, że zaczynam 3 kurację nie powiedziałam nikomu. Kłamałam mamie, siostrze, że nie biorę. One już drugą mi odradzałały. Ja byłam uparta. Musiałam wyglądać perfekcyjnie. Ale do rzeczy - brałam tydzień. Niecały. Po tygodniu szłam prostą drogą, w szpilakach bo w szpilkach ale straciłam równowagę i wywróciłam się. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to początek moich problemów psychicznych. Tak, psychicznych. Tego co przeżyłam i przeżywam od czerwca 2016 r. nie życzę najgorszemu wrogowi. Mam cieżką depresję i stany lękowe. Często z nerwów tracę przytomność. Jeżeli ktoś chce znać szczegóły proszę o wiadomość prywatną. Zawsze uczyłam się świetnie, dziś mam problemy z koncentracją, zapominam sie, zapominam numeru PIN, haseł. Nie mam na nic siły, nie śpię. Paraliżuje mnie strach przed różnymi chorobami, Bo jak poczytacie głębiej w Internecie, na stronach amerykańskich naukowców to dowiecie się, że depresja czy problemy z wątrobą i żołądkiem to nic w porównaniu do innych chorób. Swoją drogą mi rezonans wykazał zmianę na wątrobie...

Zdecydowałam się na ten lek i to był największy błąd mojego życia. Chodzę na terapię, ale na razie bez rezultatu.

A trądzik dalej jest. Mniejszy ale jest.

No i dużo prawdy napisanej o retinoidach. Koleżance zalecę - depresja często może być powiązana z niedoborem np. wit. b7, która syntetyzuje się w jelitach, a wpływa również np. na stan cery.
Retinoidy ryją jelita --> powstają niedobory, zaburzenia w wydzielaniu serotoniny (80% w jeltach) --> depresja. Rzadko kiedy objawowe leczenie depresji jest skuteczne, do tego antydepresanty ciągnące się latami itp.

Dzięki serdeczne, sprawdzę :)