Piszę, bo już nie mam siły, motywacja mi siada.
Przejdę do sedna.
Próbuję schudnąć od 3 lat. Na początku moja wiedza była znikoma. Przyklad-na kolacje jogurt typu Jogobella. I to miało być niby dietetycznie. :) Ale co może zdziałać czternastoletnia dziewczyna.
Przeszłam kilka głodówek i różnych innych diet.
W ubiegłym roku zaliczyłam dietetyka.
Pani ustawiła mi dietę 1320 kcal...i to była męka. Porcje ogromne. Chodziłam jak balon. Oczywiście ćwiczyłam...dużo. Godzina jazdy na rolkach, 45 min skakanki do tego dywanówki. Pot lał się strumieniami a ja nie schudłam nawet kilograma. I procentowo tłuszczu tez nie ubywalo. Zrobiłam wszelkie badania. I nic.
Po 4 miesiącach podziękowałam Pani dietetyk i wzięłam się za siebie sama. Rodzice kupili mi bieżnie. Dalej jem mało...nieraz liczę kcal to nie przekraczam nawet 1000. Ale nie mogę więcej jeść. Źle się wtedy czuje. Za to dużo ćwiczę. W ciągu godziny spalam na bieżni 500kcal plus do tego pół godziny ćwiczeń na brzuch itp. Ostatnio staram się jeść często małe porcje. Przykładowo:
Śniadanie 9.00
-owsianka (2lyzki płatków górskich, 150ml mleka 0,5, łyżeczka siemienia lnianego, pół banana, odrobina rodzynek i mrożonych malin.
Lub
Kromka ciemnego pieczywa, pół pomidora, jajecznica z jednego jajka i jednego białka smażona na odrobinie oleju kokosowego
II Śniadanie 12.00
Nektarynka/banan/koktaj na bazie chudego mleka, odrobiny owoców
Obiad 15.00
20-30g brązowego ryżu, mały kawałek piersi z kurczaka gotowane lub smażonej na oleju kokosowym, garść brokułów mrożonych gotowanych na wodzie, trochę pomidora
Podwieczorek( dopiero ostatnio zaczęłam jeść)
-domowej roboty małe lody (na bazie owoców i jogurtu naturalnego)
Lub
-marchewka
Kolacja 19-20
3/4 pomidora i 20-30g.sera Feta poltlustego
Lub
-1/4 kostki sera białego, łyżka jogurtu naturalnego, cynamon, łyżeczka kako, stewia...czasem 2lyzeczki otrab.
Staram się pić 1,5l wody.
No i oczywiście ćwiczenia, tak jak wspomniałam.
Mam 17 lat, 158 wzrostu i wagę ok
57kg. Marzy mi się 50 kg...ale już 52 i byłabym zadowolona.
Jeśli jest możliwość to proszę o pomoc.
Drobne wskazówki...cokolwiek. Naprawdę płakać mi się chce, gdy dając z siebie wszystko nie osiągam nic.
(Cały kawałek średniej pizzy zjadłam rok temu...całego batona-nie pamiętam kiedy. Oczywiście czasami zdarzy mi się coś skubnac słodkiego np. Kilka rodzynek, kawałek czekolady. Ale gdy widzę koleżanki, które nie ćwiczą w ogóle, jedzą 10 batonów dziennie przy nieregularnych posiłkach, pizze i są szczuple to tylko plakac mi się chce.)
Do niedawna nie poddawałam się. Każdy nowy dzień był walką i jedna wielka nadzieją. Teraz po tylu porażkach juz nie mam siły...dodam, że nie chodzę głodna...boje się zwiększyć kaloryczność, bo widzę już widmo dodatkowych kg. A przecież byłam u dietetyka i co..1300 kcal, ciągle stanie przy garach i ciężki brzuch...plus zero efektów. Proszę o pomoc. NNie chce mi się wierzyć, że jedzac więcej można schudnąć. Moja mama je normalnie to co chce...wystarczy,ze że 2 tyg.je mniej, trochę jakiegos stresu i chudnie...a ja pilnuje wszsytkiego, obliguje się na widok brata jedzacego loda i waga stoi.
Przejdę do sedna.
Próbuję schudnąć od 3 lat. Na początku moja wiedza była znikoma. Przyklad-na kolacje jogurt typu Jogobella. I to miało być niby dietetycznie. :) Ale co może zdziałać czternastoletnia dziewczyna.
Przeszłam kilka głodówek i różnych innych diet.
W ubiegłym roku zaliczyłam dietetyka.
Pani ustawiła mi dietę 1320 kcal...i to była męka. Porcje ogromne. Chodziłam jak balon. Oczywiście ćwiczyłam...dużo. Godzina jazdy na rolkach, 45 min skakanki do tego dywanówki. Pot lał się strumieniami a ja nie schudłam nawet kilograma. I procentowo tłuszczu tez nie ubywalo. Zrobiłam wszelkie badania. I nic.
Po 4 miesiącach podziękowałam Pani dietetyk i wzięłam się za siebie sama. Rodzice kupili mi bieżnie. Dalej jem mało...nieraz liczę kcal to nie przekraczam nawet 1000. Ale nie mogę więcej jeść. Źle się wtedy czuje. Za to dużo ćwiczę. W ciągu godziny spalam na bieżni 500kcal plus do tego pół godziny ćwiczeń na brzuch itp. Ostatnio staram się jeść często małe porcje. Przykładowo:
Śniadanie 9.00
-owsianka (2lyzki płatków górskich, 150ml mleka 0,5, łyżeczka siemienia lnianego, pół banana, odrobina rodzynek i mrożonych malin.
Lub
Kromka ciemnego pieczywa, pół pomidora, jajecznica z jednego jajka i jednego białka smażona na odrobinie oleju kokosowego
II Śniadanie 12.00
Nektarynka/banan/koktaj na bazie chudego mleka, odrobiny owoców
Obiad 15.00
20-30g brązowego ryżu, mały kawałek piersi z kurczaka gotowane lub smażonej na oleju kokosowym, garść brokułów mrożonych gotowanych na wodzie, trochę pomidora
Podwieczorek( dopiero ostatnio zaczęłam jeść)
-domowej roboty małe lody (na bazie owoców i jogurtu naturalnego)
Lub
-marchewka
Kolacja 19-20
3/4 pomidora i 20-30g.sera Feta poltlustego
Lub
-1/4 kostki sera białego, łyżka jogurtu naturalnego, cynamon, łyżeczka kako, stewia...czasem 2lyzeczki otrab.
Staram się pić 1,5l wody.
No i oczywiście ćwiczenia, tak jak wspomniałam.
Mam 17 lat, 158 wzrostu i wagę ok
57kg. Marzy mi się 50 kg...ale już 52 i byłabym zadowolona.
Jeśli jest możliwość to proszę o pomoc.
Drobne wskazówki...cokolwiek. Naprawdę płakać mi się chce, gdy dając z siebie wszystko nie osiągam nic.
(Cały kawałek średniej pizzy zjadłam rok temu...całego batona-nie pamiętam kiedy. Oczywiście czasami zdarzy mi się coś skubnac słodkiego np. Kilka rodzynek, kawałek czekolady. Ale gdy widzę koleżanki, które nie ćwiczą w ogóle, jedzą 10 batonów dziennie przy nieregularnych posiłkach, pizze i są szczuple to tylko plakac mi się chce.)
Do niedawna nie poddawałam się. Każdy nowy dzień był walką i jedna wielka nadzieją. Teraz po tylu porażkach juz nie mam siły...dodam, że nie chodzę głodna...boje się zwiększyć kaloryczność, bo widzę już widmo dodatkowych kg. A przecież byłam u dietetyka i co..1300 kcal, ciągle stanie przy garach i ciężki brzuch...plus zero efektów. Proszę o pomoc. NNie chce mi się wierzyć, że jedzac więcej można schudnąć. Moja mama je normalnie to co chce...wystarczy,ze że 2 tyg.je mniej, trochę jakiegos stresu i chudnie...a ja pilnuje wszsytkiego, obliguje się na widok brata jedzacego loda i waga stoi.