Witajcie,
piszę do Was, ponieważ sam jestem uderzaczem i najprawdopodobniej wskutek tego zrobił mi się krwiak małżowiny usznej.
Poszedłem do laryngologa i w pierwszej wizycie wbiła mi ugłę w ucho i wyssała co tam się dało, ponosiłem bandaż na głowie jako uciskacz ucha przez 4 dni po czym zdjąłem go i poszedłem na trening (sparingi były, wiem, że głupio zrobiłem), na następny dzień zrobił się masakrycznie wielki, ledwo mogłem włożyć małego palca do "przewodu słuchowego zewnętrznego". Poszedłem znów no i postanowiła doktor mnie położyć i naciąć to, pochodziłem tak z tym kilka dni i mi założyła szwy i przyszyła groszek (czy jak to tam się nazywa) do ucha i tak nosiłem z tydzień go. Następnie zdjęła ten groszek, szwy i było wszystko okay, wiadomo - deformacja ucha jakaś tam była, grube też było, ale wszystko ładnie wyglądało, nie było ani sine, ani napuchnięte.
Minęły 2 tygodnie, wszystko było dobrze (na treningi nie chodzę teraz) i ostatnio kumpel się zapomniał w szkole i ścisnął mi te ucho, lekko, nawet to mocno nie było.. znów napuchło i zsiniało momentalnie, dzisiaj byłem u doktor, powiedziała, że to normalne, że już tak zawsze będzie mi się robić, oczywiście wbija tam swoje igły, wyssała co się dało i opatrunek teraz mam. Ale co dalej, nawet jak odpoczne miesiąc czy dłużej to wiadomo, że na treningu dostane w te ucho, czy nawet na zawodach, i to na pewno mocniej niż ten uścisk kolegi..
Miał lub ma ktoś z Was krwiaka małżowiny usznej? Jak sobie radzicie albo poradziliście z tym?
Z góry dziękuję za każde odpowiedzi, mam nadzieję, że mi pomożecie.
piszę do Was, ponieważ sam jestem uderzaczem i najprawdopodobniej wskutek tego zrobił mi się krwiak małżowiny usznej.
Poszedłem do laryngologa i w pierwszej wizycie wbiła mi ugłę w ucho i wyssała co tam się dało, ponosiłem bandaż na głowie jako uciskacz ucha przez 4 dni po czym zdjąłem go i poszedłem na trening (sparingi były, wiem, że głupio zrobiłem), na następny dzień zrobił się masakrycznie wielki, ledwo mogłem włożyć małego palca do "przewodu słuchowego zewnętrznego". Poszedłem znów no i postanowiła doktor mnie położyć i naciąć to, pochodziłem tak z tym kilka dni i mi założyła szwy i przyszyła groszek (czy jak to tam się nazywa) do ucha i tak nosiłem z tydzień go. Następnie zdjęła ten groszek, szwy i było wszystko okay, wiadomo - deformacja ucha jakaś tam była, grube też było, ale wszystko ładnie wyglądało, nie było ani sine, ani napuchnięte.
Minęły 2 tygodnie, wszystko było dobrze (na treningi nie chodzę teraz) i ostatnio kumpel się zapomniał w szkole i ścisnął mi te ucho, lekko, nawet to mocno nie było.. znów napuchło i zsiniało momentalnie, dzisiaj byłem u doktor, powiedziała, że to normalne, że już tak zawsze będzie mi się robić, oczywiście wbija tam swoje igły, wyssała co się dało i opatrunek teraz mam. Ale co dalej, nawet jak odpoczne miesiąc czy dłużej to wiadomo, że na treningu dostane w te ucho, czy nawet na zawodach, i to na pewno mocniej niż ten uścisk kolegi..
Miał lub ma ktoś z Was krwiaka małżowiny usznej? Jak sobie radzicie albo poradziliście z tym?
Z góry dziękuję za każde odpowiedzi, mam nadzieję, że mi pomożecie.