Witam
Już od lat borykam się z pewnym problemem. Ale od początku.
Swoją przygodę z kulturystyką zacząłem jeszcze na studiach kilka lat temu.
Jako biedny student cieszyłem się że mogłem coś robić ze swoją sylwetką.
Ponieważ pieniążków za dużo nie miałem to mogłem zapomnieć o suplementach i innych cudach na kiju. Tylko zdrowe jedzenie i to wszystko.
Ponieważ jestem wysoki i raczej nie chudy ( misiu też nie
postanowiłem ćwiczyć na masę. Odbywało się to z różnym skutkiem ale tu nie o tym.
Dużo ćwiczyłem, dużo pływałem - chodziłem ciągle głodny. Dużo więc jadłem tzn. małe porcje ale często. Do ćwiczeń brzucha przykładałem się średnio .
Z czasem kiedy masy przybywało jadłem ciut więcej :) Tak minęły trzy sezony. Zawsze lubiłem się ruszać ale nie wiązałem z kulturystyką planów na wieki. Ponieważ zaczęło mnie denerwować ze inni przy "wspomaganiu" odstawiają mnie z treningu na trening z czasem rzuciłem to w diabły na rzecz kolarstwa górskiego. Bardzo mi się to spodobało, przez kolejne trzy sezony kręciłem jak dziki. Tysiące kilometrów rocznie. Oczywiście cały mój dorobek kulturystyczny prysł.
Teraz gdy pracuje, wykonuje prace siedzącą, jedno przeszkadza mi niemiłosiernie. Jest to mocno wypchany brzuch. Bierze się to z tego że gdy ćwiczyłem kulturystykę dużo spalałem ale dużo też jadłem, kiedy jeżdziłem rowerem dużo spalałem ale dużo jadłem. Teraz znowu ćwicze ale kałdon jest.
Efekt. W tej chwili mam tak:
Wzrost 182 cm, klatka 105 cm. pas 96 cm !!! wiem porażka więc proszę się nie smiać.
Nie mogę już patrzeć na ten obleśny kałdon. Tłuszczu trochę mam ale gdy tylko coś zjem , dużo czy mało to on wypycha się bardzo.
Z początku myślałem ze to przez zbyt słaby brzuch który nie może jakoś zatrzymać tego wypychania. Ćwicze więc obecnie program abs II, katuje kałdon jak dziki ale on wciąż jest wielki. Rano jest w miarę ale jak coś zjem to robi się wór.
Proszę was o radę co zrobić. Proszę się nie nabijać bo nie będę z nikim odbywał potyczek słownych. Szkoda czau. Jak coś wiecie to pomóżcie mi proszę.
Już od lat borykam się z pewnym problemem. Ale od początku.
Swoją przygodę z kulturystyką zacząłem jeszcze na studiach kilka lat temu.
Jako biedny student cieszyłem się że mogłem coś robić ze swoją sylwetką.
Ponieważ pieniążków za dużo nie miałem to mogłem zapomnieć o suplementach i innych cudach na kiju. Tylko zdrowe jedzenie i to wszystko.
Ponieważ jestem wysoki i raczej nie chudy ( misiu też nie

Dużo ćwiczyłem, dużo pływałem - chodziłem ciągle głodny. Dużo więc jadłem tzn. małe porcje ale często. Do ćwiczeń brzucha przykładałem się średnio .
Z czasem kiedy masy przybywało jadłem ciut więcej :) Tak minęły trzy sezony. Zawsze lubiłem się ruszać ale nie wiązałem z kulturystyką planów na wieki. Ponieważ zaczęło mnie denerwować ze inni przy "wspomaganiu" odstawiają mnie z treningu na trening z czasem rzuciłem to w diabły na rzecz kolarstwa górskiego. Bardzo mi się to spodobało, przez kolejne trzy sezony kręciłem jak dziki. Tysiące kilometrów rocznie. Oczywiście cały mój dorobek kulturystyczny prysł.
Teraz gdy pracuje, wykonuje prace siedzącą, jedno przeszkadza mi niemiłosiernie. Jest to mocno wypchany brzuch. Bierze się to z tego że gdy ćwiczyłem kulturystykę dużo spalałem ale dużo też jadłem, kiedy jeżdziłem rowerem dużo spalałem ale dużo jadłem. Teraz znowu ćwicze ale kałdon jest.
Efekt. W tej chwili mam tak:
Wzrost 182 cm, klatka 105 cm. pas 96 cm !!! wiem porażka więc proszę się nie smiać.
Nie mogę już patrzeć na ten obleśny kałdon. Tłuszczu trochę mam ale gdy tylko coś zjem , dużo czy mało to on wypycha się bardzo.
Z początku myślałem ze to przez zbyt słaby brzuch który nie może jakoś zatrzymać tego wypychania. Ćwicze więc obecnie program abs II, katuje kałdon jak dziki ale on wciąż jest wielki. Rano jest w miarę ale jak coś zjem to robi się wór.
Proszę was o radę co zrobić. Proszę się nie nabijać bo nie będę z nikim odbywał potyczek słownych. Szkoda czau. Jak coś wiecie to pomóżcie mi proszę.