Witam wszystkich.
Chciałbym poruszyć pewien temat nie wiem czy to dobry dział ale mniejsza, może trafi on do kogoś kto chce uzyskać odpowiedź na te nurtujące pytanie bądź problem który go dotyka.
Zapewne wielu z osób z tego forum jak i osób które kiedykolwiek na nie trafią, mają problem dotyczący żołędzi penisa.
Mianowicie jest kilka określeń z którymi na ten temat się spotkałem, typu:
- bolący grzybek (bardziej u młodszych osób, mnie też kojarzył się za czasów podstawówki z grzybkiem)
- boląca żołądź penisa
- nadwrażliwość żołędzia
i tak dalej..
Większość osób wyszukuje jak zwalczyć ten problem w internecie, czyta o stulejce, załupku jak i innych możliwych dolegliwościach penisa.
Jednak to nie musi być ten problem.
Na własnym przykładzie mogę wam powiedzieć, że jak byłem dzieckiem miałem stulejkę, nie była operowana lecz samemu pod wodą ściągałem sobie napletek aż do skutku i pomogło lecz co z tego, stulejki już nie mam ale problem "nadwrażliwości żołędzia" istniał dalej.
Początkowo ból był nie do zniesienia, bałem się go nawet dotykać palcem, jedyne kiedy się skusiłem to pod wodą.
Z wiekiem przywykłem do bólu ale mimo to problem występował.
Do 18 roku życia borykałem się z tym problemem tyle, że już ból nie był tak intensywny.
Zacząłem współżyć i mimo stosowania lubrykantów i prezerwatyw ból występował, może nie w jakimś dużym stopniu ale czuło się dyskomfort, orgazmy nigdy nie były tak satysfakcjonujące.
Chodziłem po urologach i nic, zero jakiejkolwiek pomocy, badań. Lekarze jedyne co mówili to "skoro z wiekiem już jest coraz lepiej to teraz wystarczy tylko czekać", otrzymali pieniądze za konsultacje i tyle.
Więc postanowiłem działać sam.
Naczytałem się w internecie i forach co robić, stosowałem wszystko co się dało, lubrykanty, kremy intensywnie nawilżające, maści przeciwgrzybicze typu Clotrimazol jak i również tabletki przeciwgrzybicze i nic wszystko na próżno.
Problem suchego żołędzia nie jest spowodowany w większości przypadkach grzybicą, brakiem higieny intymnej czy stulejką (chociaż głównie stulejkowicze mają taki problem, ale zazwyczaj są stosowane zabiegi już w młodym wieku).
Jest on spowodowany tym, że nasz napletek jest bardzo przylegający do żołędzia a co za tym idzie?
Nasza żołądź nie jest przystosowana że tak powiem do "światła dziennego", nie ma tego luzu i przez to jakby to powiedzieć "nie ma czym oddychać" bo nasz napletek bardzo przylega do żołędzi.
Zauważcie, że żołądź jest bardzo sucha, ściągniecie napletek i naciągnąć się da ale ciężko bądź w połowie tylko. Ewentualnie polanie go wodą czy kremem spowoduje naciągnięcie go z powrotem na żołądź.
Nie ma się czego bać, nie będzie potrzebny zabieg obrzezania, a stosowania kremów czy leków przeciwgrzybiczych nie ma potrzeby stosować.
Najlepszym rozwiązaniem jest znalezienie dobrego urologa i zdecydowanie się na zabieg "nacięcia napletka", wtedy staje się on szerszy i nasza żołądź ma czym oddychać jak wspomniałem wyżej. Nie mylcie tego z obrzezaniem, broń boże.
Zabieg polega na malutkim nacięciu napletka, po tym wszystkim średnio po miesiącu można penisa używać nie tylko do potrzeb fizjologicznych a z czasem wszystko się unormuje i każdy rodzaj seksu w tym oralny (dla mnie seks oralny był mega stresem przy takiej nadwrażliwości) jak i dla innych masturbacja stanie się przyjemna i nie będzie więcej związanego stresu z dotykiem bądź stresu przed stosunkiem.
Mówię wam to na swojej podstawie, mnie dokładnie po trzech tygodniach od nacięcia wszystko wróciło do normy, a po dwóch miesiącach od zagojenia napletka żołądź nie była już miejscem które bardzo rzadko dotykałem, od tamtej pory sprawiało i sprawia jedynie przyjemność. Nie bagatelizujcie z tym problemem!
Mam nadzieje, że to co napisałem pomoże innym osobom borykających się z tym samym bądź podobnym problemem.
Jeśli coś ująłem źle proszę napisać bądź mnie poprawić.
Dzięki i pozdrawiam.
Chciałbym poruszyć pewien temat nie wiem czy to dobry dział ale mniejsza, może trafi on do kogoś kto chce uzyskać odpowiedź na te nurtujące pytanie bądź problem który go dotyka.
Zapewne wielu z osób z tego forum jak i osób które kiedykolwiek na nie trafią, mają problem dotyczący żołędzi penisa.
Mianowicie jest kilka określeń z którymi na ten temat się spotkałem, typu:
- bolący grzybek (bardziej u młodszych osób, mnie też kojarzył się za czasów podstawówki z grzybkiem)
- boląca żołądź penisa
- nadwrażliwość żołędzia
i tak dalej..
Większość osób wyszukuje jak zwalczyć ten problem w internecie, czyta o stulejce, załupku jak i innych możliwych dolegliwościach penisa.
Jednak to nie musi być ten problem.
Na własnym przykładzie mogę wam powiedzieć, że jak byłem dzieckiem miałem stulejkę, nie była operowana lecz samemu pod wodą ściągałem sobie napletek aż do skutku i pomogło lecz co z tego, stulejki już nie mam ale problem "nadwrażliwości żołędzia" istniał dalej.
Początkowo ból był nie do zniesienia, bałem się go nawet dotykać palcem, jedyne kiedy się skusiłem to pod wodą.
Z wiekiem przywykłem do bólu ale mimo to problem występował.
Do 18 roku życia borykałem się z tym problemem tyle, że już ból nie był tak intensywny.
Zacząłem współżyć i mimo stosowania lubrykantów i prezerwatyw ból występował, może nie w jakimś dużym stopniu ale czuło się dyskomfort, orgazmy nigdy nie były tak satysfakcjonujące.
Chodziłem po urologach i nic, zero jakiejkolwiek pomocy, badań. Lekarze jedyne co mówili to "skoro z wiekiem już jest coraz lepiej to teraz wystarczy tylko czekać", otrzymali pieniądze za konsultacje i tyle.
Więc postanowiłem działać sam.
Naczytałem się w internecie i forach co robić, stosowałem wszystko co się dało, lubrykanty, kremy intensywnie nawilżające, maści przeciwgrzybicze typu Clotrimazol jak i również tabletki przeciwgrzybicze i nic wszystko na próżno.
Problem suchego żołędzia nie jest spowodowany w większości przypadkach grzybicą, brakiem higieny intymnej czy stulejką (chociaż głównie stulejkowicze mają taki problem, ale zazwyczaj są stosowane zabiegi już w młodym wieku).
Jest on spowodowany tym, że nasz napletek jest bardzo przylegający do żołędzia a co za tym idzie?
Nasza żołądź nie jest przystosowana że tak powiem do "światła dziennego", nie ma tego luzu i przez to jakby to powiedzieć "nie ma czym oddychać" bo nasz napletek bardzo przylega do żołędzi.
Zauważcie, że żołądź jest bardzo sucha, ściągniecie napletek i naciągnąć się da ale ciężko bądź w połowie tylko. Ewentualnie polanie go wodą czy kremem spowoduje naciągnięcie go z powrotem na żołądź.
Nie ma się czego bać, nie będzie potrzebny zabieg obrzezania, a stosowania kremów czy leków przeciwgrzybiczych nie ma potrzeby stosować.
Najlepszym rozwiązaniem jest znalezienie dobrego urologa i zdecydowanie się na zabieg "nacięcia napletka", wtedy staje się on szerszy i nasza żołądź ma czym oddychać jak wspomniałem wyżej. Nie mylcie tego z obrzezaniem, broń boże.
Zabieg polega na malutkim nacięciu napletka, po tym wszystkim średnio po miesiącu można penisa używać nie tylko do potrzeb fizjologicznych a z czasem wszystko się unormuje i każdy rodzaj seksu w tym oralny (dla mnie seks oralny był mega stresem przy takiej nadwrażliwości) jak i dla innych masturbacja stanie się przyjemna i nie będzie więcej związanego stresu z dotykiem bądź stresu przed stosunkiem.
Mówię wam to na swojej podstawie, mnie dokładnie po trzech tygodniach od nacięcia wszystko wróciło do normy, a po dwóch miesiącach od zagojenia napletka żołądź nie była już miejscem które bardzo rzadko dotykałem, od tamtej pory sprawiało i sprawia jedynie przyjemność. Nie bagatelizujcie z tym problemem!
Mam nadzieje, że to co napisałem pomoże innym osobom borykających się z tym samym bądź podobnym problemem.
Jeśli coś ująłem źle proszę napisać bądź mnie poprawić.
Dzięki i pozdrawiam.