Wiele się w trakcie tej przemiany dziwiłam

- że treningi takie wymagające, bo myślałam, że w sumie będą podobne do moich dotychczasowych

- że się z krzyżowymi nie dogaduję i mi z nagle z ryżem i ciecierzycą nie po drodze
- że się nie słaniam na ostatnich nogach, gdy dziewczyny coś przebąkują, że im słabo, a zaraz potem, że mi nagle zgasło światło

- że mi kable wystają, a pod luźną skórą coś się zdaje napinać

- że mam dwójki, a pod luźną skórą :wrr: :chlip: coś się zdaje napinać
- że chodziłam z brzuchem ciążowym, z którego nie wiedziałam co się urodzi, a efekt przerósł moje oczekiwania

CIESZĘ SIĘ, PONIEWAŻ:
- dobrnęłam do finału

-…i w dodatku w jednym kawałku, mimo przebojów z biodrem i epizodem komunikacyjnym

- mimo że mnie wciąż wkurzał brak spektakularnych spadków na wadze i w obwodach, to ciało się zmieniało, a ostatnie dwa cykle wyprowadziły mnie na ludzi

- w końcu nogi się poddały i już tak nie dominują w sylwetce

- mam fajne plecki (dobrze, że z tyłu, to się w nie non stop nie wgapiam

- mimo że mi fizjo kazał zredukować obciążenia w niektórych ćwiczeniach i nie poprawiłam maksów jak chciałam, to patrz punkt wyżej
- dawałam radę z tymi ***

- w sumie chyba pominęłam tylko jeden trening (?) a resztę jak trzeba było przesunąć, to poodrabiałam
- dałam radę trzymać michę wyjazdowo, urodzinowo i imprezowo (poza jednorazowym oblizaniem paluchów

- przebrnęłam przez HC i już co nieco o sobie wiem
- w zależności od perspektywy schudłam połowę siebie (z punktu widzenia startu redukcji ) lub schudłam siebie (bo schudłam więcej niż ważę



Podsumowując: jestem bardzo szczęśliwą krewetką

Chwilowo oczywiście, bo życie to ciągła udręka

WNIOSKI:
- wysokie weglowodany nie dla mnie (teraz przede mną etap poszukiwania optimum na stabilizację i „na życie”)
- nie mogę przesadzać z krzyżowymi (no chyba, że chciałabym symulować ciążę

- kiepsko u mnie z dynamiką; wolę ćwiczenia statyczne; nie lubię wytrzymek, nie znoszę burpees, kocham sztangę i sztangielki
- muszę pilnować rozgrzewek i stretchingu
- dobrze mi służy BCAA i isotonic treningowo oraz enzymy około węglowo
Oświadczenie:
Nazywam się Kreweta i jestem kawoholikiem!
Tu powinnyście odpowiedzieć: wspieramy cię i poklepać potrzepująco po ramieniu

PODZIĘKOWANIA:
Na koniec tradycyjnie już dziękuję obliques . Za to że stwierdziła, że podołam. Za opiekę i jak zawsze indywidualne podejście do pacjenta. I że przez cały program, nawet jak mi coś nie pasowało (np. HC i fakt, że centymetry nie lecą jak głupie, a Iza nie chce mimo to ciąć kalorii), miałam pewność, że jest w tym sens i logika, które finalnie dadzą zamierzony efekt.
Dla przypomnienia, jeszcze dwa-trzy tygodnie temu było tak:

Dziękuję też Wam. Za trzymanie kciuków, nie spamowanie


Rada dla odważnych, które podejmą wyzwanie w 2014 r.: zaufać Szefowej, nawet w razie wątpliwości. Piszę to z perspektywy i tego konkursu, i pozostałych dwóch lat, bo ta zasada dawała u mnie zawsze genialne rezultaty


A teraz konkrety:
WYMIARY:

MAXY:

MC bez szału, ale po konsultacjach z fizjo musiałam ograniczyć obciążenia i jechać stałym i niskim, więc nie miał z czego wzrosnąć.
TEST KONKURSOWY:

REALIZACJA PRZYJETYCH CELÓW:
dokończyć redukcję
Done

mieć satysfakcję z dobrze wykorzystanych 12 tygodni (czyli dożyć do finiszu

Done

poprawić siłę i kondycję
Done

poprawić technikę i nie zafundować sobie żadnej większej kontuzji
Z techniką to nie wiem, bo dalej mam garb, ale poznałam kilka nowych ćwiczeń, a kontuzje na szczęście też ogarnęłam.
Celu, którego nie wpisałam, a który zrealizował się sam z siebie: poznałam co nieco swój organizm

FOTY:
Łapy i nuki jak u chłopa, więc się co nieco obiżutowałam, żeby sobie dodać trochę kobiecości %)
Po latach wyszło jednak, że tatko miał rację. Zakładał się z mamą, że będzie syn. Wprawdzie sporo czasu upłynęło, ale wyszło na jego

Kolejno na fotach pójdą:
- luz z dnia 04.04.2013 – nie wiem czemu pierwszego kwietnia zrobiłam tylko w napince i luz dorobiłam po 3 dniach, czyli ówczesna faza HC może tu nieco rzutować
- napinka nóg i vacuum z 01.04.2013
- luz i napinka/vacuum z dzisiaj 22.06.2013
Zdjęcia są mojego autorstwa i stanowią moją prywatną własność. Nie zgadzam się na ich publikowanie w jakiejkolwiek formie poza tym tematem.




Szefowa oczywiście dostanie do oceny nieco większe

Gratisy:
- puzzle, czyli
łapy (nie, nie na drugim to nie kastet i nie, nie chodzę po dzielnicy i nie naparzam bogu ducha winnych przechodniów


Żyły – fota sprzed 3 dni. Ładowanie tu wiele nie zmieniło, bo mam takie łapeczki kobiece już od kilku tygodni. Do letnich sukienek jak znalazł


plecy – przepraszam za jakość, ale nie umiem się ponapinać i zrobiłam sobie film i zrzuty kilku klatek

I jedno z dedykacją dla jednej takiej, co to dała wyraźne dyspozycje


W kwestii tego, co Szefowa pisała, że niby coś jeszcze naobiecywałam, to nie pamiętam tego epizodu


Tradycyjnie przepraszam za dłużyzny, beletrystykę i opisy przyrody

-------------------------------------------------
i zdjęcie na sportowo

przeniesione przez Obliques
THE END

Zmieniony przez - shrimp2 w dniu 2013-06-22 19:32:48
Zmieniony przez - obliques w dniu 2013-06-23 20:05:03
Pierwszy rok: http://www.sfd.pl/DT/shrimp2_/_redukcja/_podsumowanie_6m_s.81,_rok_s.189-t695381-s189.html#post2
Drugi rok: http://www.sfd.pl/DT_/_shrimp2_/_rok2_/_podsumowanie_s._157_-t835141-s157.html#post2
Przemiana: http://www.sfd.pl/PODSUMOWANIE_PRZEMIANY_/_SHRIMP2-t953222.html
Redukcja: http://www.sfd.pl/Brand_New_Kreweta,_czyli_startując_od_pulpeta_;__-t956939.html
Trzeci rok: http://www.sfd.pl/DT_/_shrimp2_/_rok3-t917908.html