Witam.
Na początek: mam 19 lat, wcześniej nie miałem problemów z narządami płciowymi, ani z przetrenowaniem/nadwyrężaniem mięśni.
Jestem na diecie masowej, treningu masowym, nie uprawiam aerobów. Wzrost: 185cm, waga: 88kg. staż: 1,5 roku.
Około miesiąca, może półtora temu nadwyrężyłem sobie (przynajmniej tak mi się wydawało) lewy prostownik grzbietu wykonując szarpnięcie przy martwym ciągu. Mniej więcej od tego samego, (lub troszkę później) czasu zacząłem okresowo odczuwać dziwny dyskomfort i lekki tępy ból lewego jądra. Początkowo zmiana pozycji siedzącej wystarczała, a gdy ból przemijał zapominałem o nim, tłumacząc go sobie nadmierną ilością stosunków lub niezauważonym urazem podczas ćwiczeń na siłowni.
Jednak z czasem, a minęło go wg. mnie już całkiem sporo jak na takie dolegliwości, ani ból pleców, ani jądra nie ustawał. Przeciwnie, ból jądra pojawiał się coraz częściej i był coraz bardziej nieprzyjemny, a ból pleców nie ustawał - oczywiście gdy nie ćwiczyłem pleców ani nie "używałem ich" bólu nie było, pojawiał się minimalnie przy schylaniu, a najbardziej przy skłonach wprzód (proste nogi). Na ostatnim treningu robiąc same przysiady ze sztanga na barkach odczułem "dodatkowy" dyskomfort ze strony pleców. 2 dni temu postanowiłem przytrzymać pozycję, w której ból pleców jest najsilniejszy i puścić. Powtarzałem do momentu aż ból niemalże całkowicie ustał. Pomyślałem - no, nareszcie przechodzi. Jednak następnego dnia (wczoraj) obudziłem się z większym bólem tego odcinka i wyjątkowym uczuciem dyskomfortu w sytuacjach gdy wcześniej nie dokuczał - przy siedzeniu, nawet leżeniu na plecach. Wieczorem zaczął zwiększać się także ból odczuwany w jądrach. Gdy kładłem się spać ból był na tyle nie przyjemny że nie mogłem o nim zapomnieć, obudziłem się nawet przez niego w nocy (jestem wrażliwy na wszelkie dolegliwości w czasie snu). Wstaje rano (dziś) - ból pleców bez zmian, może troszkę mniejszy ale troszeczke. A ból jąder - tępy, stały, dający się we znaki, bardzo mnie to rozprasza. Zauważyłem też, że podczas chodzenia ból promieniuje do lewej części podbrzusza, lub/i w minimalnym stopniu pachwiny.
Pomyślałem - ok, coś mi jest i to coś poważnego, jutro idę do lekarza na badania (apropos, wyniki badań krwi miałem ostatnio słabe, początkowe stadium anemii, ale już uzupełniłem dietę i suplementację w potrzebne żelazo i witaminę c), to wezmę od razu skierowanie do urologa. Dopiero dzisiaj powiązałem sobie te dwie dolegliwości - może problem z martwym ciągiem minął, a to co mam teraz jest powiązane z czymś innym?
ALE...
Naczytałem się dziesiątek stron o chorobach jąder i objawach i jednocześnie nie potrafię stwierdzić która dolegliwość mi przypada. Najbardziej prawdopodobne są żylaki powróżka nasiennego/jąder, ale nawet podczas próby Valsavy ciężko mi wykryć na jądrach zmiany (co prawda wcześniej nie zwracałem uwagi, więc może wydaje mi się, że są normalne a są zmienione), a jeśli już jakieś zmiany są (rzeczywiście powierzchnia jąder nie wydaje się gładka, ale pokryta żyłkami, to dotyczy to obu jąder, a ból odczuwam tylko w lewym(i to bardziej najądrzu niż jądrze).
I...
...Tutaj się gubię, bo podobno zapalenie najądrza jest mylną diagnozą często pojawiającą się podczas przepukliny pachwinowej.
Proszę o pomoc! - Czy dobrze robię, łącząc te dwie dolegliwości? Czy może ból w odcinku lędźwiowym jest pozostałością po martwym ciągu (nie robię go już 2 tygodnie)?
Do kogo udać się w celu zbadania czy mam przepuklinę, czy żylaki powróżka?
Jakie badania powinienem zrobić?
Czy wziąć tymczasowo leki przeciwbólowe?
Czy unikać stosunku i masturbacji do wizyty urologa?
Inne przeciwwskazania/porady?
Pozdrawiam,
Lvkaz
Na początek: mam 19 lat, wcześniej nie miałem problemów z narządami płciowymi, ani z przetrenowaniem/nadwyrężaniem mięśni.
Jestem na diecie masowej, treningu masowym, nie uprawiam aerobów. Wzrost: 185cm, waga: 88kg. staż: 1,5 roku.
Około miesiąca, może półtora temu nadwyrężyłem sobie (przynajmniej tak mi się wydawało) lewy prostownik grzbietu wykonując szarpnięcie przy martwym ciągu. Mniej więcej od tego samego, (lub troszkę później) czasu zacząłem okresowo odczuwać dziwny dyskomfort i lekki tępy ból lewego jądra. Początkowo zmiana pozycji siedzącej wystarczała, a gdy ból przemijał zapominałem o nim, tłumacząc go sobie nadmierną ilością stosunków lub niezauważonym urazem podczas ćwiczeń na siłowni.
Jednak z czasem, a minęło go wg. mnie już całkiem sporo jak na takie dolegliwości, ani ból pleców, ani jądra nie ustawał. Przeciwnie, ból jądra pojawiał się coraz częściej i był coraz bardziej nieprzyjemny, a ból pleców nie ustawał - oczywiście gdy nie ćwiczyłem pleców ani nie "używałem ich" bólu nie było, pojawiał się minimalnie przy schylaniu, a najbardziej przy skłonach wprzód (proste nogi). Na ostatnim treningu robiąc same przysiady ze sztanga na barkach odczułem "dodatkowy" dyskomfort ze strony pleców. 2 dni temu postanowiłem przytrzymać pozycję, w której ból pleców jest najsilniejszy i puścić. Powtarzałem do momentu aż ból niemalże całkowicie ustał. Pomyślałem - no, nareszcie przechodzi. Jednak następnego dnia (wczoraj) obudziłem się z większym bólem tego odcinka i wyjątkowym uczuciem dyskomfortu w sytuacjach gdy wcześniej nie dokuczał - przy siedzeniu, nawet leżeniu na plecach. Wieczorem zaczął zwiększać się także ból odczuwany w jądrach. Gdy kładłem się spać ból był na tyle nie przyjemny że nie mogłem o nim zapomnieć, obudziłem się nawet przez niego w nocy (jestem wrażliwy na wszelkie dolegliwości w czasie snu). Wstaje rano (dziś) - ból pleców bez zmian, może troszkę mniejszy ale troszeczke. A ból jąder - tępy, stały, dający się we znaki, bardzo mnie to rozprasza. Zauważyłem też, że podczas chodzenia ból promieniuje do lewej części podbrzusza, lub/i w minimalnym stopniu pachwiny.
Pomyślałem - ok, coś mi jest i to coś poważnego, jutro idę do lekarza na badania (apropos, wyniki badań krwi miałem ostatnio słabe, początkowe stadium anemii, ale już uzupełniłem dietę i suplementację w potrzebne żelazo i witaminę c), to wezmę od razu skierowanie do urologa. Dopiero dzisiaj powiązałem sobie te dwie dolegliwości - może problem z martwym ciągiem minął, a to co mam teraz jest powiązane z czymś innym?
ALE...
Naczytałem się dziesiątek stron o chorobach jąder i objawach i jednocześnie nie potrafię stwierdzić która dolegliwość mi przypada. Najbardziej prawdopodobne są żylaki powróżka nasiennego/jąder, ale nawet podczas próby Valsavy ciężko mi wykryć na jądrach zmiany (co prawda wcześniej nie zwracałem uwagi, więc może wydaje mi się, że są normalne a są zmienione), a jeśli już jakieś zmiany są (rzeczywiście powierzchnia jąder nie wydaje się gładka, ale pokryta żyłkami, to dotyczy to obu jąder, a ból odczuwam tylko w lewym(i to bardziej najądrzu niż jądrze).
I...
...Tutaj się gubię, bo podobno zapalenie najądrza jest mylną diagnozą często pojawiającą się podczas przepukliny pachwinowej.
Proszę o pomoc! - Czy dobrze robię, łącząc te dwie dolegliwości? Czy może ból w odcinku lędźwiowym jest pozostałością po martwym ciągu (nie robię go już 2 tygodnie)?
Do kogo udać się w celu zbadania czy mam przepuklinę, czy żylaki powróżka?
Jakie badania powinienem zrobić?
Czy wziąć tymczasowo leki przeciwbólowe?
Czy unikać stosunku i masturbacji do wizyty urologa?
Inne przeciwwskazania/porady?
Pozdrawiam,
Lvkaz