Cześć,
Opiszę trochę siebie na początek:
Wiek: 30
Waga: 78
Wzrost 178
Aktywność fizyczna: Basen/siłownia 3 razy w tygodniu (rekreacyjnie, rehabilitacja po wypadku),
Budowa ciała: przeciętna.
Nie wiem co tu więcej dopisać :)
W życiu trochę poleciałem z tematem porno i masturbacji już od młodego wieku. Było dużo i często. Wiadomo jak organizm młody to się szybko regenerował, ale też szybko przyzwyczajał. Później przez lata bywało że miałem jakieś dziewczyny (dość sporo) no i na ten czas zazwyczaj przerywałem te zabawy, bo seksu było sporo, więc mi nie było aż tak potrzeba. Problemów raczej żadnych nie było. Mogłem kilka razy pod rząd itd. Problem się zaczął około 28 roku życia. Erekcje nie były już takie silne i częste, nawet przy filmach z kategori xxx. Składałem to na przemęczenie itd. Jednak co raz częściej zdarzał się ten problem. Pomyślałem, że może to po prostu zmęczenie materiału, zbytnie przyzwyczajenie i postanowiłem zobaczyć jak się sprawy mają w sytuacjach łóżkowych z kobietą - poszedłem do łóżka z kumpelą i tam niestety była klapa. Za pierwszym razem stanął całkiem dobrze, na jakieś 95% ale szybko skończyłem (po jakichś 5 minutach posuwania). Druga erekcja już niestety tylko jakieś 60-70% siły wzwodu i raczej męczarnia a nie przyjemność... Powiedziałem że to pewnie zmęczenie po tygodniu pracy itd itp, no ale wiedziałem że coś jest nie tak. Przez najbliższe miesiące często sprawdzałem przy porno czy odzyskałem sprawność ale było z tym słabo, bo wiadomo uzależnienie plus stres i ciśnienie, że musi stanąć nie dawały efektu. Sytuacja ciągnęła się przez jakiś czas, aż w końcu poznałem fajną dziewczynę. Raczej od początku wiedziałem, że nie jest to temat na jedną noc, a raczej na dłuższą przyszłość, więc postanowiłem coś tam poradzić w sprawie tej swojej słabej erekcji - zaprzestałem trzepać i oglądać jakąkolwiek pornografię. Dodatkowo zrobiłem badania i poszedłem do lekarza, który przepisał mi nic innego jak sildenafil.
No i teraz pytania:
Jako że trzepałem kij wie po co przez większość życia, to nie pamiętam czy miałem w młodości poranne erekcje. Teraz po blisko 3 miesiącach od zaprzestania walenia konia widzę zmiany w swoim organizmie. Na pewno mam silne erekcje w nocy. Jak się przebudzę żeby przełożyć się na drugi bok czy cokolwiek, to sprawdzam tam ręką i jest sztywny jak skała. I tak jest kilka razy w ciągu nocy. Jak np moja wtedy śpi u mnie to mogę w nią wejść i mieć normalny stosunek, bez jakiegoś opadania itd. Wcześniej kiedy trzepałem zawodowo to tego nie było, tzn nie przypominam sobie żeby mi stawał w nocy samoczynnie. Czy to jest normalne czy po prostu mam za mało doznań/seksu?
Druga sprawa:
Tytułowe PORANNE EREKCJE. Jak pisałem - nie pamiętam czy je kiedykolwiek miałem. Teraz coś tam się zaczyna pojawiać. Trochę poczytałem w necie o tym i wszędzie piszą, że wiąże się to z pełnym pęcherzem moczowym w jakimś sensie. U mnie kwestia jest taka, że choćby się waliło i paliło ja zawsze muszę pójść się odlać przed snem. Rano prawie nigdy nie mam parcia i idę do toalety dopiero po śniadaniu. Druga kwestia - z racji swojego trybu pracy nie wstaję też jakoś wcześnie - tzn zazwyczaj 9-10 (prowadzę pub i zazwyczaj późno zamykam). Sytuacja np z dziś - przebudziłem się około 6:30 ale widzę że za wcześnie to trochę poleżałem, poczytałem i jeszcze zrobiłem z 30 minut drzemki. Jak się obudziłem to miałem wzwód. Był to taki nie do końca pełny wzwód jak w nocy, ale myślę że gdzieś na jakieś 90-95%. Tylko jest jedna kwestia - jak już się to mi w ostatnim czasie zdarza to wystarczy ze tylko się tam dotknę jakoś, czy usiądę na łóżku na chwilę, żeby np wziąć czystą bieliznę z komody i ten wzwód mi opada. Druga kwestia - podczas tych erekcji czuję przez napletek że żołądź nie jest wypełniona krwią. Po prostu są mocno wypełnione ciała jamiste, a gąbczaste to tak prawie wcale. Czy to tak ma być? Czy ktoś jeszcze tak ma? Czy raczej udać się z tym do lekarza, żeby to zbadać? Aha - czasami budzę się np o 10 i nie mam tej erekcji wcale już, chociaż jak się już tam wiercę około właśnie 7-8 rano to czuję że wzwód w tym momencie jest. U was też go nie ma jeśli np nie chce wam się sikać i wstaniecie później niż normalnie?
Ostatnia kwestia - jak przychodzę do domu po pracy, biorę prysznic i idę do łózka to lubię sobie tam coś jeszcze poprzeglądać, poczytać. Zrzucam gacie i kładę się pod kołdrę bez żadnych ciuchów i np czytając książkę zupełnie niezwiązaną z jakąkolwiek erotyką mam wzwód. I to ten wzwód potrafi trwać np 20-25minut. Penis jest maksymalnie twardy wtedy, żołądź dobrze wypełniona krwią. Nie mam jakiegoś napięcia seksualnego, jakiejś potrzeby sobie ulżyć, po prostu po uwolnieniu się z majtek po całym dniu chodzenia on sobie staje. Też tak macie? Kwestia jest taka, że noszę dość obcisłe bokserki i zastanawiam się czy to nie jest kwestia zbytniego ucisku w tych okolicach w ciągu dnia? Planuję teraz kupić luźniejsze. Aha - erekcji jakichś mimowolnych w ciągu dnia za bardzo nie mam. Może przez te prawie 3 miesiace abstynencji pojawiły się kilka razy, ale to tak chwilowo i nie do końca sztywno było.
Co do seksu z partnerką to tak jak mi lekarz zapisał ten sildenafil 100mg, ale kazał mi dzielić tabletkę na 4, jeśli nie pomoże za bardzo, to na 2. Biorę więc te 25mg 2-3 razy w tygodniu i po tym mogę działać z nią w łóżku cuda. W dni kiedy mam barmana na swoje miejsce, to dajmy na to wezmę te 25mg około 17, około 19 ląduje w łóżku ze swoją dziewczyną i erekcja jest bardzo zadowalająca. Często jest tak że kochamy się i skończę za pierwszym razem, a on nawet po finiszu nie opada i dosłownie za minutę mogę dalej. Z drugiej strony czasami jest tak że jest raz, a drugi raz za jakieś 15 czy 30 minut. Zdarza się, że opadnie delikatnie podczas zmiany pozycji, ale to wydaje mi się że jest problem wzięty z głowy bo np zamiast na przyjemności się skupiać, to myślę czy jest na pewno odpowiednio twardy, czy nie będzie problemu itd. Wiem, że sildenafil działa ok 4 godziny, ale u mnie myślę ze odczuwam jego działanie nawet po 12-15 godzinach. Tzn wezmę o 17, robimy to wieczorem i w nocy, rano znowu jakaś szybka runda. Potem około południa znowu i przed i po obiedzie też się zdarza. Z jednej strony niemożliwe, żeby tyle działało, a z drugiej jak nie łyknę tabletki to już z taką ilością zbliżeń jest problem, ale to też może być problem natury psychicznej, że podświadomie czuje że nie mam dopalacz i że może być kiepsko i tak finalnie jest ;)
Na koniec dodam jeszcze wyniki badań jakie sobie zrobiłem, bo coś mi się tu trochę nie podoba:
Estradiol 158 (28-156)
FSH 2,32 (1,5-12,4)
LH 8,75 (1,7-8,6)
Teść 20,8 (9,90 - 27,80)
Glikemia na czczo - 102 (norma 70-99),
Zastanawia mnie ten zbyt wysoki estradiol i LH, a także wysoki cukier. Badania były robione 2 razy w odstępie czasowym i wyniki są bardzo, bardzo podobne. Wpisałem te nowsze. Ktoś podpowie jak naturalnie podbić teścia a zbić estradiol? Ewentualnie gdzie z tymi wynikami pójść?
Opiszę trochę siebie na początek:
Wiek: 30
Waga: 78
Wzrost 178
Aktywność fizyczna: Basen/siłownia 3 razy w tygodniu (rekreacyjnie, rehabilitacja po wypadku),
Budowa ciała: przeciętna.
Nie wiem co tu więcej dopisać :)
W życiu trochę poleciałem z tematem porno i masturbacji już od młodego wieku. Było dużo i często. Wiadomo jak organizm młody to się szybko regenerował, ale też szybko przyzwyczajał. Później przez lata bywało że miałem jakieś dziewczyny (dość sporo) no i na ten czas zazwyczaj przerywałem te zabawy, bo seksu było sporo, więc mi nie było aż tak potrzeba. Problemów raczej żadnych nie było. Mogłem kilka razy pod rząd itd. Problem się zaczął około 28 roku życia. Erekcje nie były już takie silne i częste, nawet przy filmach z kategori xxx. Składałem to na przemęczenie itd. Jednak co raz częściej zdarzał się ten problem. Pomyślałem, że może to po prostu zmęczenie materiału, zbytnie przyzwyczajenie i postanowiłem zobaczyć jak się sprawy mają w sytuacjach łóżkowych z kobietą - poszedłem do łóżka z kumpelą i tam niestety była klapa. Za pierwszym razem stanął całkiem dobrze, na jakieś 95% ale szybko skończyłem (po jakichś 5 minutach posuwania). Druga erekcja już niestety tylko jakieś 60-70% siły wzwodu i raczej męczarnia a nie przyjemność... Powiedziałem że to pewnie zmęczenie po tygodniu pracy itd itp, no ale wiedziałem że coś jest nie tak. Przez najbliższe miesiące często sprawdzałem przy porno czy odzyskałem sprawność ale było z tym słabo, bo wiadomo uzależnienie plus stres i ciśnienie, że musi stanąć nie dawały efektu. Sytuacja ciągnęła się przez jakiś czas, aż w końcu poznałem fajną dziewczynę. Raczej od początku wiedziałem, że nie jest to temat na jedną noc, a raczej na dłuższą przyszłość, więc postanowiłem coś tam poradzić w sprawie tej swojej słabej erekcji - zaprzestałem trzepać i oglądać jakąkolwiek pornografię. Dodatkowo zrobiłem badania i poszedłem do lekarza, który przepisał mi nic innego jak sildenafil.
No i teraz pytania:
Jako że trzepałem kij wie po co przez większość życia, to nie pamiętam czy miałem w młodości poranne erekcje. Teraz po blisko 3 miesiącach od zaprzestania walenia konia widzę zmiany w swoim organizmie. Na pewno mam silne erekcje w nocy. Jak się przebudzę żeby przełożyć się na drugi bok czy cokolwiek, to sprawdzam tam ręką i jest sztywny jak skała. I tak jest kilka razy w ciągu nocy. Jak np moja wtedy śpi u mnie to mogę w nią wejść i mieć normalny stosunek, bez jakiegoś opadania itd. Wcześniej kiedy trzepałem zawodowo to tego nie było, tzn nie przypominam sobie żeby mi stawał w nocy samoczynnie. Czy to jest normalne czy po prostu mam za mało doznań/seksu?
Druga sprawa:
Tytułowe PORANNE EREKCJE. Jak pisałem - nie pamiętam czy je kiedykolwiek miałem. Teraz coś tam się zaczyna pojawiać. Trochę poczytałem w necie o tym i wszędzie piszą, że wiąże się to z pełnym pęcherzem moczowym w jakimś sensie. U mnie kwestia jest taka, że choćby się waliło i paliło ja zawsze muszę pójść się odlać przed snem. Rano prawie nigdy nie mam parcia i idę do toalety dopiero po śniadaniu. Druga kwestia - z racji swojego trybu pracy nie wstaję też jakoś wcześnie - tzn zazwyczaj 9-10 (prowadzę pub i zazwyczaj późno zamykam). Sytuacja np z dziś - przebudziłem się około 6:30 ale widzę że za wcześnie to trochę poleżałem, poczytałem i jeszcze zrobiłem z 30 minut drzemki. Jak się obudziłem to miałem wzwód. Był to taki nie do końca pełny wzwód jak w nocy, ale myślę że gdzieś na jakieś 90-95%. Tylko jest jedna kwestia - jak już się to mi w ostatnim czasie zdarza to wystarczy ze tylko się tam dotknę jakoś, czy usiądę na łóżku na chwilę, żeby np wziąć czystą bieliznę z komody i ten wzwód mi opada. Druga kwestia - podczas tych erekcji czuję przez napletek że żołądź nie jest wypełniona krwią. Po prostu są mocno wypełnione ciała jamiste, a gąbczaste to tak prawie wcale. Czy to tak ma być? Czy ktoś jeszcze tak ma? Czy raczej udać się z tym do lekarza, żeby to zbadać? Aha - czasami budzę się np o 10 i nie mam tej erekcji wcale już, chociaż jak się już tam wiercę około właśnie 7-8 rano to czuję że wzwód w tym momencie jest. U was też go nie ma jeśli np nie chce wam się sikać i wstaniecie później niż normalnie?
Ostatnia kwestia - jak przychodzę do domu po pracy, biorę prysznic i idę do łózka to lubię sobie tam coś jeszcze poprzeglądać, poczytać. Zrzucam gacie i kładę się pod kołdrę bez żadnych ciuchów i np czytając książkę zupełnie niezwiązaną z jakąkolwiek erotyką mam wzwód. I to ten wzwód potrafi trwać np 20-25minut. Penis jest maksymalnie twardy wtedy, żołądź dobrze wypełniona krwią. Nie mam jakiegoś napięcia seksualnego, jakiejś potrzeby sobie ulżyć, po prostu po uwolnieniu się z majtek po całym dniu chodzenia on sobie staje. Też tak macie? Kwestia jest taka, że noszę dość obcisłe bokserki i zastanawiam się czy to nie jest kwestia zbytniego ucisku w tych okolicach w ciągu dnia? Planuję teraz kupić luźniejsze. Aha - erekcji jakichś mimowolnych w ciągu dnia za bardzo nie mam. Może przez te prawie 3 miesiace abstynencji pojawiły się kilka razy, ale to tak chwilowo i nie do końca sztywno było.
Co do seksu z partnerką to tak jak mi lekarz zapisał ten sildenafil 100mg, ale kazał mi dzielić tabletkę na 4, jeśli nie pomoże za bardzo, to na 2. Biorę więc te 25mg 2-3 razy w tygodniu i po tym mogę działać z nią w łóżku cuda. W dni kiedy mam barmana na swoje miejsce, to dajmy na to wezmę te 25mg około 17, około 19 ląduje w łóżku ze swoją dziewczyną i erekcja jest bardzo zadowalająca. Często jest tak że kochamy się i skończę za pierwszym razem, a on nawet po finiszu nie opada i dosłownie za minutę mogę dalej. Z drugiej strony czasami jest tak że jest raz, a drugi raz za jakieś 15 czy 30 minut. Zdarza się, że opadnie delikatnie podczas zmiany pozycji, ale to wydaje mi się że jest problem wzięty z głowy bo np zamiast na przyjemności się skupiać, to myślę czy jest na pewno odpowiednio twardy, czy nie będzie problemu itd. Wiem, że sildenafil działa ok 4 godziny, ale u mnie myślę ze odczuwam jego działanie nawet po 12-15 godzinach. Tzn wezmę o 17, robimy to wieczorem i w nocy, rano znowu jakaś szybka runda. Potem około południa znowu i przed i po obiedzie też się zdarza. Z jednej strony niemożliwe, żeby tyle działało, a z drugiej jak nie łyknę tabletki to już z taką ilością zbliżeń jest problem, ale to też może być problem natury psychicznej, że podświadomie czuje że nie mam dopalacz i że może być kiepsko i tak finalnie jest ;)
Na koniec dodam jeszcze wyniki badań jakie sobie zrobiłem, bo coś mi się tu trochę nie podoba:
Estradiol 158 (28-156)
FSH 2,32 (1,5-12,4)
LH 8,75 (1,7-8,6)
Teść 20,8 (9,90 - 27,80)
Glikemia na czczo - 102 (norma 70-99),
Zastanawia mnie ten zbyt wysoki estradiol i LH, a także wysoki cukier. Badania były robione 2 razy w odstępie czasowym i wyniki są bardzo, bardzo podobne. Wpisałem te nowsze. Ktoś podpowie jak naturalnie podbić teścia a zbić estradiol? Ewentualnie gdzie z tymi wynikami pójść?