Zgadzam się z Tobą, nawet nie wiesz, jak bardzo - człowiek , jego organy nie są wieczne ani doskonałe... Jelita systematycznie niszczone (choćby lekami), źle traktowane - mogą chorować , mieć uszkodzenia...
Ja dlatego ze zgrozą patrzę na ten suplementowy boom - może jestem czarnowidzem, ale gros ludzi, którzy od młodego wieku łykają co popadnie, będzie miało w przyszłości problemy z wątrobą, żołądkiem , jelitami i innymi sprawami. To się zbiera, ziarnko do ziarnka i kiedyś może niefajnie zaowocować :( . Tu słodzik, tam konserwant, fast-foody, leki, antybiotyki w jedzeniu - niby tego nie ma dużo, ale

...
Nawet bez tego ludzie w pewnym wieku często chorują, w moim otoczeniu co rusz się dowiaduję, że a to koleżanka ma cukrzycę, a to tarczycę, kolega męża ni stąd ni zowąd białaczkę... Co rusz ktoś, coś... A to jest pokolenie, które jeszcze nie miało styczności z taką ilością chemii i niezdrowego jedzenia jak obecni młodzi ludzie i nastolatkowie.
Natomiast może i flora bakteryjna się upośledza, ale można temu przeciwdziałać ; unikać tych szkodliwych czynników, zapewnić sobie dietę i probiotyki właśnie z kiszonek itp.
Chyba że ktoś ma kasę na zaawansowane badania, na drogie preparaty albo te zwykłe metody (kiszonki) mu nie pomagają i już nie ma innego wyjścia.
Siedzenie z założonymi rękoma i z nastawieniem, że będzie coraz gorzej, uważam za zwyczajnie głupie. Jest tak wiele źródeł bakterii, że naprawdę nie potrzeba wiele wysiłku, by je zdobyć. Są na warzywach - kiszenie buraków, ogórków, kapusty wciąż się udaje, nie trzeba ich zaszczepiać żadnymi preparatami w tym celu. Są na owocach - można robić kwasy owocowe. Nieraz idzie spotkać stare zaniedbane sady - tam nawet jabłka nie są niczym pryskane, mają niemal dziewiczą florę bakteryjną. Można robić kiszonki z dziko rosnących ziół - np. octy ziołowe - też bakterie wprost z natury.
O kiszeniu mąki, buraków, już pisałam. Mam znajomego, który od jakiegoś czasu pija takie kwasy buraczane, żurek - w wieku ok.50 lat ma świetne samopoczucie, jest szczupły, nie choruje. Wcześniej odżywiał się gorzej i już zaczynały się jakieś problemy (cholesterol, żołądek itp.), ale wziął się za siebie, przetestował różne dietetyczne wynalazki, surówki, kiszonki i jakoś pomogło !
Gdyby prawdą było, że flora nieuchronnie się raz na zawsze upośledza, to nie byłoby to możliwe u człowieka w tym wieku.
Sama też nie unikam fermentowanego na różne sposoby mleka i nie narzekam na trawienie, chociaż miałam już w życiu okresy, kiedy jadłam naprawdę długi czas byle co (fast-foody prawie dzień w dzień, bo przy tym pracowałam) i zdrowie poważnie szwankowało, wątroba była zatruta ... Zmiana diety, unikanie trujących składników i też wyszłam z tego.
Trochę więcej optymizmu, bo z nastawieniem, że nigdzie nie ma witamin, a bakterie to muszą być z najbardziej zaawansowanego laboratorium - człowiek zginie , mając pod nosem dziesiątki rozwiązań, które można wypróbować. Reklama systematycznie nas ogłupia w kierunku, że jak czegoś nie kupimy, odpowiednio słono płacąc, to na pewno nie damy rady, a wszystko co zrobimy na własną rękę nas zabije - ale to nonsens.