Witajcie, mam problem, który od dłuższego czasu spędza mi sen z powiek.
Otóż od początku marca odczuwam ból z tyłu głowy (na górze po prawej stronie).
Byłam z tym u lekarza - stwierdził, że to ból napięciowy. Dostałam leki, rtg odcinka szyjnego kręgosłupa wykazało jakieś drobne nieprawidłowości. Neurolog stwierdził to samo, dostałam leki od bólu migrenowego i skierowanie na rezonans głowy. Wyniki krwi są w normie, tarczyca też.
Nurtuje mnie inna sprawa. W ciągu roku schudłam 20 kg (z 74 do 54). Stosowałam dietę i ćwiczenia, ale także spalacze tłuszczu. Kiedy byłam bardziej zajęta i mało ćwiczyłam, czułam, że tyję więc obniżałam ilość spożywanych kalorii. Nie jadłam praktycznie węglowodanów, posiłki były mało urozmaicane. Zdarzały się, rzadko co prawda przypadki, że objadałam się, a później głodziłam albo głodziłam przez dłuższy okres przyjmując na oko ok 500 kcl. Spalacze stosowałam w dalszym ciągu. Zawierały dużo kofeiny, piłam jednak dodatkowo 2 kawy dziennie.
Wszystko zaczęło się tak naprawdę w zimę, jadłam mało, spałam mało, dużo pracowałam, nie obyło się bez stresu i nerwów.
Na bulimię mi to nie wygląda, na anoreksję też. Nigdy nie wymiotowałam, nie sięgałam po środki przeczyszczające. Boję się jednak, że doprowadziłam do jakiś niedoborów albo innych powikłań. Kofeina może zakwasiła organizm. Stałam się bardzo nerwowa, miałam problemy ze snem, do tego jakieś problemy osobiste. Wszystko się skumulowało. Ciało, mimo, że chude wcale nie wygląda korzystnie. Mam jeszcze trochę spalacza, co radzicie odstawić czy zmniejszyć ilość? Czy ktoś z Was miał podobne problemy?
Otóż od początku marca odczuwam ból z tyłu głowy (na górze po prawej stronie).
Byłam z tym u lekarza - stwierdził, że to ból napięciowy. Dostałam leki, rtg odcinka szyjnego kręgosłupa wykazało jakieś drobne nieprawidłowości. Neurolog stwierdził to samo, dostałam leki od bólu migrenowego i skierowanie na rezonans głowy. Wyniki krwi są w normie, tarczyca też.
Nurtuje mnie inna sprawa. W ciągu roku schudłam 20 kg (z 74 do 54). Stosowałam dietę i ćwiczenia, ale także spalacze tłuszczu. Kiedy byłam bardziej zajęta i mało ćwiczyłam, czułam, że tyję więc obniżałam ilość spożywanych kalorii. Nie jadłam praktycznie węglowodanów, posiłki były mało urozmaicane. Zdarzały się, rzadko co prawda przypadki, że objadałam się, a później głodziłam albo głodziłam przez dłuższy okres przyjmując na oko ok 500 kcl. Spalacze stosowałam w dalszym ciągu. Zawierały dużo kofeiny, piłam jednak dodatkowo 2 kawy dziennie.
Wszystko zaczęło się tak naprawdę w zimę, jadłam mało, spałam mało, dużo pracowałam, nie obyło się bez stresu i nerwów.
Na bulimię mi to nie wygląda, na anoreksję też. Nigdy nie wymiotowałam, nie sięgałam po środki przeczyszczające. Boję się jednak, że doprowadziłam do jakiś niedoborów albo innych powikłań. Kofeina może zakwasiła organizm. Stałam się bardzo nerwowa, miałam problemy ze snem, do tego jakieś problemy osobiste. Wszystko się skumulowało. Ciało, mimo, że chude wcale nie wygląda korzystnie. Mam jeszcze trochę spalacza, co radzicie odstawić czy zmniejszyć ilość? Czy ktoś z Was miał podobne problemy?