Jasne, że nie można popadać w przesadę. I tak nie jesteśmy w stanie jeść w 100% zdrowej żywności, bo takiej teraz chyba po prostu nie ma. Uważam jedynie, że można starać się wybierać mniejsze zło. Inna sprawa, że istnieją przecież normy ustalane doświadczalnie przez FAO czy WHO, które określają jakie stężenie danej substancji w żywności jest dla nas bezpieczne, możemy tylko zaufać ekspertom
Wracając jeszcze do glutaminianu, czytałam kiedyś ciekawy artykuł, w którym pewien pan wysunął taką teorię, iż problem niepohamowanego apetytu, a w konsekwencji otyłości wynika właśnie z nadmiaru dodatków wzamcniających smak w naszych potrawach.
Wskutek takiego odżywiania się nasz smak staje się coraz mniej wrażliwy i produkty nieprzetworzone wydają się jałowe, więc jemy coraz więcej,aby nasze kubki smakowe w końcu zostały zaspokojone, ponadto sięgamy po żywność której smak jest bardziej wyrazisty. Można tym chyba wytłumaczyć uzależnienie niektórych osób od jedzenia chipsów czy fast-foodów.
Autor pisał też, że taki efekt wynika również z mieszania ze sobą odmienych smaków w jednym posiłku - powoduje to stępienie naszych zmysłow, ponieważ jakby nie patrzeć żywność pierwotna była mało urozmaicona pod względem walorów smakowych. Proponował też pewnego rodzaju dietę, ułatwiającą ponowne wyostrzenie odczuwania smaku.
Nie wiem na ile to prawdziwe, ale ciekawe.