Witajcie
W niedzielę 08.01.2023 robiłem muscle up i z powodu spocenia dłoni ześlizgnęła mi się jedna ręka gdy byłem już ponad drążkiem, spadłem z wysokości max 15-20 cm na drążek uderzając w niego mostkiem. Nie było to silne uderzenie, specjalnie nie bolało, rozmasowałem i przestałem się przejmować. Od tamtego momentu tego samego dnia czułem bardzo mocny ból gdy chciałem zrobić ćwiczenia na obręczach (ruch rozwierający mostek na zewnątrz) więc robiłem inne ćwiczenia z umiarkowanym bólem wliczając w to podciąganie na drążku i kolejne próby muscle up. Problem pojawił się kiedy spróbowałem zrobić tricepsy opierając się dłońmi tyłem do ławeczki, przy pierwszej próbie poczułem przeszywający ból w mostku i aż krzyknąłem. Od tego momentu mostek bolał już sam z siebie i cały czas. Jest poprawa z dnia na dzień, niewielka i cofa się gdy się wspinam (tak wiem to nie było mądre), pod koniec sesji nie byłem już w stanie nic zrobić z bólu. Zrobiłem w tygodniu rentgen, z opisu wynika ze nic mi nie jest ale ból pozostaje, jest silny gdy tylko próbuję rozewrzeć mostek, jak go zwieram lub oddycham nie czuję nic. Lekarz twierdzi, że obiłem mostek. Za 4 tg mam wyjazd wspinaczkowy za granicę i obawiam się czy wyrobię się z regeneracją. Czy ktoś z was ma pojęcie jak długo i jak bardzo boli stłuczenie mostka? Jak długo nie powinienem nic robić? Lekarz mi nic nie powiedział :)
Dorzucam RTG mostka i klatki piersiowej.
:)

W niedzielę 08.01.2023 robiłem muscle up i z powodu spocenia dłoni ześlizgnęła mi się jedna ręka gdy byłem już ponad drążkiem, spadłem z wysokości max 15-20 cm na drążek uderzając w niego mostkiem. Nie było to silne uderzenie, specjalnie nie bolało, rozmasowałem i przestałem się przejmować. Od tamtego momentu tego samego dnia czułem bardzo mocny ból gdy chciałem zrobić ćwiczenia na obręczach (ruch rozwierający mostek na zewnątrz) więc robiłem inne ćwiczenia z umiarkowanym bólem wliczając w to podciąganie na drążku i kolejne próby muscle up. Problem pojawił się kiedy spróbowałem zrobić tricepsy opierając się dłońmi tyłem do ławeczki, przy pierwszej próbie poczułem przeszywający ból w mostku i aż krzyknąłem. Od tego momentu mostek bolał już sam z siebie i cały czas. Jest poprawa z dnia na dzień, niewielka i cofa się gdy się wspinam (tak wiem to nie było mądre), pod koniec sesji nie byłem już w stanie nic zrobić z bólu. Zrobiłem w tygodniu rentgen, z opisu wynika ze nic mi nie jest ale ból pozostaje, jest silny gdy tylko próbuję rozewrzeć mostek, jak go zwieram lub oddycham nie czuję nic. Lekarz twierdzi, że obiłem mostek. Za 4 tg mam wyjazd wspinaczkowy za granicę i obawiam się czy wyrobię się z regeneracją. Czy ktoś z was ma pojęcie jak długo i jak bardzo boli stłuczenie mostka? Jak długo nie powinienem nic robić? Lekarz mi nic nie powiedział :)
Dorzucam RTG mostka i klatki piersiowej.
:)


