Witam.
Mam 18 lal, "choruję" na anoreksję, którą wykryto u mnie niedawno, lecz na szczęście, w porę. Przez osiem miesięcy jadłam jedynie 800 kcal dziennie eliminując ze swojej diety wszelki tłuszcz pochodzenia zwierzęcego, mięso a co za tym idzie, ograniczyłam spożywanie białka. W ostatniej fazie mojej choroby doszło do tego, że przez 5 dni nic nie jadłam.
W każdym bądź razie, do tej "diety" dochodziły ćwiczenia fizyczne (skakanka, gimnastyka), codzienne, po 1-2h (gdzie spalałam około 500-600 kcal). Doprowadziłam tym samym do spalenia mięśni, zwłaszcza w okolicach stawów kolanowych, łokci, na ramionach, barkach i kręgosłupie (mój chłopak mówi, że nie miałam w tych miejscach w ogóle mięśni, to możliwe?).
Kiedy przy wzroście 171,5cm zaczęłam ważyć 47kg (10 kg niedowagi) i mój organizm był na skraju wyniszczenia, postanowiłam się wziąć za swoją dietę. Wcześniej, stopniowo wprowadzano mi pokarm, więc z 1300kcal (które zjadałam) zwiększyłam do 1600. Ułożyłam dietę wysokobiałkową i wysokoenergetyczną, zgodnie z radą lekarza.
No i właśnie. Mój organizm jest w fazie odbudowy i regeneracji.
W tych miejscach, które wypisałam wyżej, czuję okropny ból i sztywność. W ogóle, mam wrażenie, że moje ciało jest obciążone, jakbym miała coś położone na ramionach. Mam problemy z poruszaniem się, ale moje ciało nie jest wiotkie, wręcz przeciwnie. Czy to oznaka tego, że mięśnie zaczynają się odbudowywać? Napomnę, że przytyłam już 1,5kg w ciągu tygodnia.
Mam 18 lal, "choruję" na anoreksję, którą wykryto u mnie niedawno, lecz na szczęście, w porę. Przez osiem miesięcy jadłam jedynie 800 kcal dziennie eliminując ze swojej diety wszelki tłuszcz pochodzenia zwierzęcego, mięso a co za tym idzie, ograniczyłam spożywanie białka. W ostatniej fazie mojej choroby doszło do tego, że przez 5 dni nic nie jadłam.
W każdym bądź razie, do tej "diety" dochodziły ćwiczenia fizyczne (skakanka, gimnastyka), codzienne, po 1-2h (gdzie spalałam około 500-600 kcal). Doprowadziłam tym samym do spalenia mięśni, zwłaszcza w okolicach stawów kolanowych, łokci, na ramionach, barkach i kręgosłupie (mój chłopak mówi, że nie miałam w tych miejscach w ogóle mięśni, to możliwe?).
Kiedy przy wzroście 171,5cm zaczęłam ważyć 47kg (10 kg niedowagi) i mój organizm był na skraju wyniszczenia, postanowiłam się wziąć za swoją dietę. Wcześniej, stopniowo wprowadzano mi pokarm, więc z 1300kcal (które zjadałam) zwiększyłam do 1600. Ułożyłam dietę wysokobiałkową i wysokoenergetyczną, zgodnie z radą lekarza.
No i właśnie. Mój organizm jest w fazie odbudowy i regeneracji.
W tych miejscach, które wypisałam wyżej, czuję okropny ból i sztywność. W ogóle, mam wrażenie, że moje ciało jest obciążone, jakbym miała coś położone na ramionach. Mam problemy z poruszaniem się, ale moje ciało nie jest wiotkie, wręcz przeciwnie. Czy to oznaka tego, że mięśnie zaczynają się odbudowywać? Napomnę, że przytyłam już 1,5kg w ciągu tygodnia.