Cześć, pozwolę sobie trochę uaktualnić temat ;) Osoba pierwotnie zainteresowana już pewnie jest niezłym wymiataczem - w końcu minęło 8 lat, ale warto napisać coś więcej dla innych którzy się jeszcze zastanawiają nad wyborem. Temat nie został wyczerpany i myślę, że mogę do niego jeszcze dużo dorzucić.
YMAA Kraków. Trenuję w tym klubie już 9 lat i dzięki temu wyrobiłem sobie już całkiem solidną opinię.
Ćwiczymy tutaj 3 style - dwa zewnętrzne: białego żurawia, długą pięść oraz jeden wewnętrzny: tai chi.
Jak wygląda przeciętny trening?
Trening zaczyna się od porządnej rozgrzewki: dużo biegania,
pompki, brzuszki, przysiady w pomysłowych kombinacjach i wariantach (nie jest nudno). Często można się na tej części bardzo porządnie dojechać ;) Konieczne jest dobre gospodarowanie zasobami energetycznymi (istotne także w walce, więc dobrze jest się tego nauczyć). Po rozgrzewce przeważnie przechodzimy do krótkiej sesji rozciągania - tutaj występują ćwiczenia dynamiczne (kopnięcia) jak i bardziej statyczne (typu noga na drabinkę, w siadzie czy w dziesiątkach innych kombinacji). Często wykonujemy ćwiczenia na podstawie metody opisanej w książce "Rozciąganie odprężone", autor Pavel Tsatsouline. Generalnie tutaj uwidacznia się to co najbardziej cenie w tej szkole - dobry przekaz wiedzy dzięki czemu znając konkretne metody możemy sobie ćwiczyć sami poza salą, a nie tylko jak zombi wykonywać polecenia trenera. Po tej początkowej części cała grupa (zarówno początkujący jak i zaawansowani) ćwiczy podstawy stylu. Najczęściej są to podstawowe ćwiczenia ze stylu długiej pięści pochodzące z pierwszej formy (wiadomo, że podstawy są najważniejsze, a im więcej razy się powtarza tym lepiej. Ma to też duże znaczenie w samoobronie w imię domeny: "lepiej znać jedno kopnięcie dobrze niż milion na przeciętnym poziomie" ;D). W tej części często też ćwiczymy kozackie kopnięcia z wyskoku (w samoobronie raczej nie zadziała, ale fajnie znać tak dla ogólnej sprawności i radości treningowej ;D) albo zastosowania technik z formy (w parach, z dodatkowymi rozwinięciami i kombinacjami - generalnie dużo tego jest). Lubię też, gdy w tej części pojawia się trening Shang Xia Zhi (tak, wiem dziwne nazwy ;) dużo tego w kung fu). Jest to symetryczna forma białego żurawia. Jedna osoba się obroni, a druga uderza a potem jest zamiana. Jest to trochę podobne do sparingów choć wiadomo, ruchy są z góry ustalone i przewidywalne. Można się z niej dużo nauczyć. Oprócz tego co oczywiste (jak blokować, uderzać) wprowadza także trening reakcji, kontrolowania dystansu w walce (każdy kto ma jakiekolwiek doświadczenie ze sztukami walki wie, że jest to kluczowe). Mógłbym o tym opowiadać godzinami, ale wtedy ten tekst byłby zdecydowanie za długi ;) Ostatnim stałym punktem programu jest trening na stopnie. W tej części dzielimy się na grupy, w których szlifujemy sobie materiał na konkretną belkę. W YMAA nie mamy pasów tylko paski, które naszywamy na spodnie. Tutaj panuje dość spora różnorodność. Ja osobiście ćwiczę teraz formę ręczną z długiej pięści, formę kij vs ręce (trzeba się szybko poruszać, żeby nie oberwać. Dużo treningu kija przeszedłem na wcześniejszych stopniach jako, że jest to pierwsza broń nauczana w YMAA), obrony przed nożem (tak na prawdę powinno to się nazywać uniki przed nożem ;) na dalszych stopniach jest dużo rozwinięć noża), dźwignie (chinna. Każdy zna np. Balache. U nas ćwiczymy tego dużo więcej na przeróżne stawy) no i oczywiście szablę (Bardzo lubię. Na tym poziomie ćwiczę ją solo, na następnym dochodzi walka z partnerem). Jeśli ktoś jest zainteresowany dokładniejszym opisem materiały treningowego na różne stopnie to jest on tutaj:
http://www.ymaa.pl/program/65-shaolin-kung-fu-program
http://www.ymaa.pl/kungfu
Powyższy opis dotyczy tylko treningu kung fu shaolin. Po tych zajęciach przechodzimy do treningu tai chi - dużo bardziej relaksujący niż wcześniejszy, ale jego nie będę opisywać, bo jestem w nim początkujący (ćwiczę jakieś dwa lata dopiero). Dodam tylko, że świetnie trenuje się tu rozluźnienie ciała, wewnętrzną pracę z ciałem, równowagę i świadomość balansu (jako, że ruchy wykonywane są super powoli), oddychanie (trochę śmiesznie to brzmi jak się czyta, ale jest dużo metod oddychania i jest to wbrew pozorom trudny temat) i wiele innych.
Inne aspekty, o których warto wspomnieć:
Trening wartości - dbanie o partnera, szacunek itd. Zarówno na takim płytkim poziomie (w imię dewizy: "uszkodzisz partnera to nie będziesz miał z kim ćwiczyć") jak i głębszym (szacunek do ludzi, którym pokazujesz jak wygląda dane ćwiczenie; bez wywyższania się; ze świadomością, że od każdego można się czegoś nauczyć). Mało osób o tym myśli, a dla mnie jest to jedna z bardziej wartościowych rzeczy w treningu. Osobiście wiąże mi się to z kung fu (wizja relacji starego mistrza z uczniem z filmów ;D), ale zapewne odnosi się także do innych sztuk walki. Jako psycholog sportowy miałem okazję uczestniczyć w treningach judo prowadzonych przez p. Krzysztofa Wojdana i tam również było "tego" pełno. Jeśli nie przyjdziecie ćwiczyć do YMAA to polecam tego Pana. Mega człowiek. Także prowadzi treningi w Krakowie.
Trening z bronią - przewaga kung fu nad np. mma. W YMAA z tego co wiem mamy kij, szablę, miecz i krótkie pałki. W samoobronie raczej się nie przyda, ale mi się podoba. To już zależy od tego co kto lubi.
Czy kung fu nadaje się do samoobrony?
Tak, ale trzeba mieć trochę mózgu i doświadczenia. Trening, o którym piszę nie jest dedykowanym kursem samoobrony, więc wiedzę i umiejętności, które się otrzyma trzeba jeszcze odpowiednio przerobić. Dla przykładu - kopnięcie z wyskoku raczej się nie przyda do samoobrony, praca z dystansem już dużo bardziej, wyjścia z trzymania, uderzenia i kopnięcia będą kluczowe. Jak mówię trzeba mieć trochę doświadczenia. Walka i samoobrona jest trochę jak szachy. Trzeba wiedzieć jaki ruch kontruje jaki. Co można zrobić w takiej sytuacji, a co jest głupotą.
Sanda - egzotyczna nazwa dla czegoś co można by utożsamiać z kickboxingiem połączonym z rzutami. Ćwiczymy to regularnie na zajęciach i bardzo to lubię choć z racji wielości materiału nie jest przeznaczane na to tyle czasu ile bym chciał. Rozwiązaniem na to jest trening samodzielny ;) YMAA Kraków dużo trenuje w czasie wakacji na terenie parku Bernarskiego na Kazimierzu i za stadionem Korony.
Trenerzy - w YMAA Kraków mamy bardzo dobrą i wykwalifikowaną kadrę trenerską. Robert Wąs (niedawno osiągnął poziom mistrzowski). Bartłomiej Grad. Wszystko jest na stronie i do wygooglowania, więc nie będę się rozwodził.
Chciałbym się jeszcze odnieść do tego, co pisały wcześniejsze osoby:
1) czy zapisanie się do tej szkoły będzie dobrym pierwszym krokiem w sztukach walki?
Moim zdaniem tak. Dla mnie to zadziałało. Wiadomo ludzie są różni. To co mogę powiedzieć to, że osoba początkująca ma dużo uwagi poświęcanej przez trenerów. Panuje u nas dobra atmosfera, można liczyć na wsparcie.
2) Trening shaolin trwa 1,5 godziny - zarówno początkujący jak i zaawansowani. Opłata: za sam shaolin 100zł. Generalnie jest dużo opcji, więc warto sprawdzić na stronie.
3) "a już na pewno nie wolno ufać klubom, które sprzedają sie pod hasłem "Shaolin" i ćwiczą 2-3x/tydz po półtorej godziny"
Jeśli pytacie mnie to chciałbym ćwiczyć więcej razy w tygodniu i ćwiczę ;) albo sam, albo umawiamy się na zewnątrz. Wiadomo, fajnie by było mieć więcej godzin, ale jest jak jest. Nie jest to jednak powód dla którego należy rezygnować. PS. Ja zaufałem i się nie rozczarowałem ;)
4) "Za to sparingów prawie zero, a oduczenie się potem niektórych szkodliwych nawyków zajęło mi naprawdę sporo czasu... "
Tak jak pisałem wcześniej. Typowych sparingów full contact jest stosunkowo mało. Treningu z partnerem jest za to bardzo dużo. Co do szkodliwych nawyków to ciężko się odnieść, musiałby bardziej rozwinąć temat. Mogą one także wynikać z różnic między stylami kung fu – w jednym stylu coś jest błędem, a w drugim nie. Kwestia strategii walki. Co do samych szkodliwych nawyków to trenerzy regularnie sprawdzają jak ćwiczymy. Każdy może liczyć na korektę podczas treningów.
To już by było na tyle ;) Dużo tego napisałem. Mam nadzieję, że komuś pomogłem. Nie znam wszystkich szkół sztuk walki w Krakowie, dlatego nie powiem, że YMAA Kraków jest najlepsze. Dla mnie jest super i nie zamieniłbym go na żadną inną szkołę. Chyba najlepszą radą jaką można dać osobom początkującym jest sprawdzenie wszystkiego samemu, choć zdaję sobie sprawę, że w Krakowie jest tego od groma ;D. Chodźcie na różne treningi i testujcie - pierwsze są chyba zawsze darmowe, u nas przynajmniej tak jest.
W razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości piszcie do mnie na adres:
[email protected]
Pozdro i do zobaczenia na sali!