Hej, co sądzicie o takich jednostkach, które przychodzą na trening z długimi szponami i biżuterią? Mowa oczywiście głownie o kobietach, choć faceci też czasem obrączek nie zdejmują. Jak z taką laską ćwiczę, to te jej pazurzyska mi się zaczepiają o leginsy, więc boję się w najlepszym razie, że mi je porwie, a w najgorszym, że mi oko wydrapie. Oczywiście nie da się tych panienek namówić, żeby ścięły panzokcie, ani nawet żeby tę durną biżuterię ściągnęły i nie przekonuje ich argument, że mogą zrobić krzywdę albo sobie, albo komuś innemu. Trenerzy nie zwracają na to uwagi. Jak byście podeszli do tego? Ja nie mam ochoty ćwiczyć z kimś, kto jest wyposażony w taką dodatkową "broń" pod postacią szponów.
Tak na marginesie, to naprawdę jest to zjawisko powszechne, zwłaszcza na muay thai chodzi masa dziewczyn, które wyglądają, jakby na randkę przyszły, kolczyki, makijaż... Serio nie ogarniam tego, a sama jestem dziewczyną i lubię się wystroić, ale na trening przychodzę przecież, żeby trenować.