shadow78Wyczytałem w dzienniku MaGora, że pod bieganie lepiej robić więcej powtórzeń przysiadów kosztem ciężarów - np. 10 serii po 10 przysiadów, niż 3 serie po 8 przysiadów z dużym ciężarem. ( O ile dobrze zrozumiałem. )
10 x 10 to pierwotna nazwa jednego z - rzekomo - najlepszych programów siłowo kulturystycznych.
http://www.fitnow.pl/pl/silownia-dla-niego/niemiecki-trening-natezeniowy
Wymaga żelaznej dyscypliny, nienagannej techniki i znajomości swojego ciała. Uważaj na takie zabawki
Jedno ćwiczenie. 10 serii, 10 powtórzeń x 60% 1RM. Mnie chodziło o to, że powinienem przed maratonem oswoić się ze swądem palonych mięśni i bólem zakwaszanego ciała. Nie zrobiłem tego niestety i potem byłem zszokowany
Do biegania potrzebujesz silnych nóg, ale bez przesady. Czym innym są siły wytwarzane przez prostowniki i zginacze kończyny, a czym innym siły wynikające z tysięcy odbić i lądowań. I to właśnie te ostatnie czuje się w/po bieganiu. Do tego trzeba dodać ogromny koszt energetyczny utrzymania się w pozycji wyprostowanej (robota dla mięśni posturalnych). Oczywiście ilość energii jakie możesz zgromadzić w mięśniach pod postacią glikogenu też ma znaczenie.
Przysiad przysiadowi nierówny. Wykroki, wchodzenie na podwyższenie, wskoki na skrzynię, podrzut sztangi, skakanka,
martwe ciągi, wyciskanie stojąc - to zestaw gwarantujący zaplecze biegacza. Przysiady? Sam nie wiem. Pewnie tak. Ale raczej te trzaskane na ilość i gęstość (jak najwięcej w jednostce czasu). Wielkie i długie obciążenia to raczej domena trenujących dla siły maksymalnej albo muskulatury.
shadow78W ogóle to muszę przemyśleć, w jakim kierunku iść - redukcja redukcją, ale w którą stronę się kierować? Warto przecież mieć jakiś długofalowy cel...
Jedną opcję opisał Xzaar. Jest jeszcze inna. Pomyśl jak żyć godnie, długo i spokojnie
Po prostu. Jak u Czechowa na rosyjskiej wsi