Witam wszystkich!
Mam problem z treningiem klatki piersiowej. Wróciłem na siłownię po 3 latach przerwy. Trenuję klatkę raz w tygodniu razem z tricepsem. Trening klatki wygląda w ten sposób:
1. Wyciskanie sztangi na ławce poziomej - RAMPA 6
2. Wyciskanie sztangielek na ławce dodatniej - 4 serie x 8 powtórzeń
3. Rozpiętki na ławce poziomej - 4 serie x 12 powtórzeń
4. Wyciskanie sztangielek na ławce poziomej - 4 serie razy x 8 powtórzeń.
Nie mam zbyt rozbudowanej klatki, można powiedzieć, że aktualnie nie mam jej wcale, nie będę dodawał zdjęcia, bo wstyd :P
Problem jest taki, że ćwicząc maksymalnym ciężarem, takim który pozwoli mi technicznie poprawnie wykonywać ćwiczenie, mam zakwasy do 4 dni po treningu, ćwicząc mniejszymi ciężarami, ból przechodzi po dwóch dniach.
Co powinienem zrobić w takiej sytuacji, ćwiczyć na maksa, czy ograniczyć ciężar, żeby "zakwasy" nie trwały zbyt długo?
Mam problem z treningiem klatki piersiowej. Wróciłem na siłownię po 3 latach przerwy. Trenuję klatkę raz w tygodniu razem z tricepsem. Trening klatki wygląda w ten sposób:
1. Wyciskanie sztangi na ławce poziomej - RAMPA 6
2. Wyciskanie sztangielek na ławce dodatniej - 4 serie x 8 powtórzeń
3. Rozpiętki na ławce poziomej - 4 serie x 12 powtórzeń
4. Wyciskanie sztangielek na ławce poziomej - 4 serie razy x 8 powtórzeń.
Nie mam zbyt rozbudowanej klatki, można powiedzieć, że aktualnie nie mam jej wcale, nie będę dodawał zdjęcia, bo wstyd :P
Problem jest taki, że ćwicząc maksymalnym ciężarem, takim który pozwoli mi technicznie poprawnie wykonywać ćwiczenie, mam zakwasy do 4 dni po treningu, ćwicząc mniejszymi ciężarami, ból przechodzi po dwóch dniach.
Co powinienem zrobić w takiej sytuacji, ćwiczyć na maksa, czy ograniczyć ciężar, żeby "zakwasy" nie trwały zbyt długo?