cini"Weekendowy chill i regeneracja, przy przekopywaniu krzewów i przeglądaniu kartonów, by je lepiej zorganizować i wywalić co jednak nie potrzebne. Czyli gruba selekcja. Miał być weekendowy basen a był spontaniczny wypad żużlowy. Niby też sport ale jako widz. Zjadłam tam chyba złego szaszłyka i boli mnie dziś brzuch ale mam nadzieje że szybko minie.
Trening: sobota - rower 11km"
Ostatnio znowu jakieś rewelacje żołądkowe mnie męczą, dziwne to jest bo odżywiam się zdrowo. A tu znowu coś się dzieje, jakaś ciężka niestrawność taka że jestem cieniem człowieka, nudności, wymioty, brzuch boli potwornie. Nie da się żyć, ostatnio lekarka stwierdziła dyspepsje czyli niestrawność ofc także z nieznanej przyczyny w badaniach nic nie wyszło, a tu kolejny epizod.Jak tu trenować sensownie. Niby brzmi to blacho ale serio nic nie mogę zjeść bo zaraz wymioty, nawet lekkostrawne jedzenie typu kasza jaglana z gotowanymi warzywami. Nie wiem o co tu chodzi ale już głupieje. Co rano pora śniadania a ja aż się boje bo wiem co będzie. I dziś także się nie myliłam mimo że gotowane jajko + BIAŁA super lekka bułka z sałatą.
Treningowo miało być codziennie bieganie ale nie poddaje się i w ramach porannego spaceru z psem, jeszcze przed śniadaniem bo wtedy mam najwięcej energii i w miarę dobrze się czuję, to rower na paręnaście minut. Zawsze coś. Diety nie wrzucam bo w tym tygodniu nie wiem czy 1000kcal w ogóle zjadłam.
Poniedziałek - zgon totalny
Wtorek - rower rano 5km 29min
rower popołudniu 3km 19min
Środa - rower rano 26min
Czwartek - rower 5km 33min
Dziś po nieudanym śniadaniu wpadłam na pomysł, że zacznę robić sobie koktajle może jakoś się to lepiej przyjmie.
No i zrobiłam koktajl z
liści szpinaku bejbi,
mięty,
melisy
i pietruszki.
Do tego kawałek melona galia,
sok z cytryny,
łyżka zmielonego smienia lnianego
i łyżeczka nasion słonecznika
+ szklanka wody.
Piękny zielony napitek.
Jak ktoś się borykał z takim ciężkim przypadkiem niestrawności to może coś poradzi, jakoś musze do lekarza umówić jak mi nie przejdzie do końca tyg.