Witam!
10 listopada spadłam ze schodów, przyjechało po mnie pogotowie i okazało się,że uległam trójkostkowemu złamaniu podudzia lewego z przemieszczeniem odłamów..przyjęto mnie na oddział-wcześniej montując oczywiście na wyciągu. Leżałam tak 3 dni aż w końcu doczekałam się operacji. Poskładali mnie montując 8 śrub i płytkę. Tydzień później zostałam wypisana ze szpitala, bez gipsu,jedynie z małym opatrunkiem i oczywiście bezwzględnym zakazem stawania na nogę. Miałam ją jednak maksymalnie rozruszać-żeby zginała się jak zdrowa.Kolejna wizyta została zaplanowana na 8 stycznia (pomijam te,które polegały tylko na zmianie opatrunku). Wtedy też lekarz stwierdził-po obejrzeniu prześwietlenia,które zrobiłam dzień wcześniej-że kości pięknie się zrosły i że nawet nie ma śladu po złamaniu. Nogę również rozruszałam jak zdrową. Wtedy też pozwolił mi z każdym tygodniem stawać na nogę z większym obciążeniem(zaczynając od 10kg,tydzień później 20kg itd.oczywiście nie mogłam przekroczyć połowy masy ciała -ponieważ śruba by pękła) 16 stycznia przyjęto mnie na oddział i została mi wyjęta jedna najdłuższa śruba. Teraz mija od tego tydzień,jestem po kontroli i mogę kontynuować stawanie na nodze- już 30kg. Kolejną wizyte mam za tydzien(zdjęcie szwów i pewnie dowiem się co dalej). Jednak moje pytanie dotyczy tego czy jeśli dojdę już do obciążania nogi całkowitą masą ciała będę mogła od razu odstawić kule i zacznę normalnie chodzić? czy przede mną jeszcze pare miesięcy rehabilitacji z utykaniem i niepełną sprawnością? Szczerze powiedziawszy jestem młoda i nie mogę się już doczekać kiedy nadejdzie dzień wyjścia bez kul... Starałam się dosyć dokładnie opisać moją historie, licze na to,że ktoś się wypowie i z góry dziękuje! Pozdrawiam!
10 listopada spadłam ze schodów, przyjechało po mnie pogotowie i okazało się,że uległam trójkostkowemu złamaniu podudzia lewego z przemieszczeniem odłamów..przyjęto mnie na oddział-wcześniej montując oczywiście na wyciągu. Leżałam tak 3 dni aż w końcu doczekałam się operacji. Poskładali mnie montując 8 śrub i płytkę. Tydzień później zostałam wypisana ze szpitala, bez gipsu,jedynie z małym opatrunkiem i oczywiście bezwzględnym zakazem stawania na nogę. Miałam ją jednak maksymalnie rozruszać-żeby zginała się jak zdrowa.Kolejna wizyta została zaplanowana na 8 stycznia (pomijam te,które polegały tylko na zmianie opatrunku). Wtedy też lekarz stwierdził-po obejrzeniu prześwietlenia,które zrobiłam dzień wcześniej-że kości pięknie się zrosły i że nawet nie ma śladu po złamaniu. Nogę również rozruszałam jak zdrową. Wtedy też pozwolił mi z każdym tygodniem stawać na nogę z większym obciążeniem(zaczynając od 10kg,tydzień później 20kg itd.oczywiście nie mogłam przekroczyć połowy masy ciała -ponieważ śruba by pękła) 16 stycznia przyjęto mnie na oddział i została mi wyjęta jedna najdłuższa śruba. Teraz mija od tego tydzień,jestem po kontroli i mogę kontynuować stawanie na nodze- już 30kg. Kolejną wizyte mam za tydzien(zdjęcie szwów i pewnie dowiem się co dalej). Jednak moje pytanie dotyczy tego czy jeśli dojdę już do obciążania nogi całkowitą masą ciała będę mogła od razu odstawić kule i zacznę normalnie chodzić? czy przede mną jeszcze pare miesięcy rehabilitacji z utykaniem i niepełną sprawnością? Szczerze powiedziawszy jestem młoda i nie mogę się już doczekać kiedy nadejdzie dzień wyjścia bez kul... Starałam się dosyć dokładnie opisać moją historie, licze na to,że ktoś się wypowie i z góry dziękuje! Pozdrawiam!