Witam. Mój problem miał swój początek dokładnie 24 dni temu, gdy podczas gry na orliku poczułem kłujący ból w udzie, dokończyłem grę bez większych problemów. Po dwóch dniach odpoczynku całkowicie przeszło, więc stwierdziłem, że mogę już grać (jak idiota :P) I jak się łatwo domyślić tego dnia podczas sprintu za piłką poczułem pyknięcie, tak jakby coś pękło na środku mięśnia prostego uda. Nie dałem rady już grać, noga była lekko opuchnięta, żadnego krwiaka. Następnego dnia rano już nie było śladu po opuchliźnie. Po paru dniach mogłem już normalnie chodzić a po 10 próbowałem już truchtać i nie bolało. Od tygodnia przy każdej aktywności fizycznej (oczywiście bardziej wymagającej niż chodzenie) odczuwam lekki, tępy ból w miejscu urazu. Zarejestrowałem się do lekarza, ale termin do ortopedy dopiero na połowę października. Na prywatnego nie mam pieniędzy.
Starałem się opisać sytuację jak najlepiej. Przypuszczam, że to naciągnięcie, a owy tępy ból powoduje powstała blizna. Proszę o potwierdzenie/rozwianie moich wątpliwości :) i ewentualne porady co dalej z tym robić. Z góry dziękuję.
Starałem się opisać sytuację jak najlepiej. Przypuszczam, że to naciągnięcie, a owy tępy ból powoduje powstała blizna. Proszę o potwierdzenie/rozwianie moich wątpliwości :) i ewentualne porady co dalej z tym robić. Z góry dziękuję.