Co prawda jest już temat walka z psami - ale mi chodzi o techniki walki z psem dla ludzi którzy trenują sztuki walki.......i mają odpowiednie umiejętności. Normalny przeciętny człowiek ma małe szanse ale wydaje mi się że fachowiec znający się na rzeczy jest w stanie pokonać psa.
Chodzi mi konkretnie o walkę wręcz lub z czymś co jest pod rękom np. na ulicy lub w lecie.
Moje doświadczenia:
Zejście z linii ataku psa jest możliwe. Mam owczarka szkockiego i
testuje na mim zchodzenie z linii ataku. Na początku wybiłem mu z
głowy wyskoki - to dla psa porażka. On mnie goni i stara złapać
mnie za nogę. Żeby go nie zniechęcać nie atakuje go w ogóle
rękami Należy cały czas poruszać się po okręgu, łuku do tyłu zachowując mały dystans od pyska psa i w
momencie kiedy pies przyspiesza zmieniać kierunek ruchu na
przeciwny omijając go. Pies nie zdąży wyhamować i jest z przodu.
Jest wtedy łatwym cele do uderzenia, kontrataku. Wymaga to duże
go wyczucia ruchu i stabilności. Najlepiej to określić " być
jednocześnie w ruchu i bezruchu" Da nauki stabilności i
zwrotności nieoceniona jest praktyka tradycyjnego taichi i paquła.
Temat walki gołymi rękami z groźnym psem nurtuje mnie od dawna.
Miałem w przeszłości kilka trudnych sytuacji i to mnie zmusza do
poszukiwania odpowiedniego rozwiązania.
Zastanawiam się też nad kopnięciem w pysk w momencie ataku.
trzeba dobrze wyczuć moment ataku. Zaatakował mnie wilczur kiedy
jechałem rowerem, w momencie ataku na moją nogę kopnąłem go
centralnie w pysk, kły - zawył z bólu ale nie dał za wygrana i
zaatakował z drugiej strony a na druga nogę. Sytuacja się
powtórzyła. Tym razem pies się nie podniósł.
Wilczur to nie pitbull ale chyba jest to jakaś metoda.
Chodzi mi konkretnie o walkę wręcz lub z czymś co jest pod rękom np. na ulicy lub w lecie.
Moje doświadczenia:
Zejście z linii ataku psa jest możliwe. Mam owczarka szkockiego i
testuje na mim zchodzenie z linii ataku. Na początku wybiłem mu z
głowy wyskoki - to dla psa porażka. On mnie goni i stara złapać
mnie za nogę. Żeby go nie zniechęcać nie atakuje go w ogóle
rękami Należy cały czas poruszać się po okręgu, łuku do tyłu zachowując mały dystans od pyska psa i w
momencie kiedy pies przyspiesza zmieniać kierunek ruchu na
przeciwny omijając go. Pies nie zdąży wyhamować i jest z przodu.
Jest wtedy łatwym cele do uderzenia, kontrataku. Wymaga to duże
go wyczucia ruchu i stabilności. Najlepiej to określić " być
jednocześnie w ruchu i bezruchu" Da nauki stabilności i
zwrotności nieoceniona jest praktyka tradycyjnego taichi i paquła.
Temat walki gołymi rękami z groźnym psem nurtuje mnie od dawna.
Miałem w przeszłości kilka trudnych sytuacji i to mnie zmusza do
poszukiwania odpowiedniego rozwiązania.
Zastanawiam się też nad kopnięciem w pysk w momencie ataku.
trzeba dobrze wyczuć moment ataku. Zaatakował mnie wilczur kiedy
jechałem rowerem, w momencie ataku na moją nogę kopnąłem go
centralnie w pysk, kły - zawył z bólu ale nie dał za wygrana i
zaatakował z drugiej strony a na druga nogę. Sytuacja się
powtórzyła. Tym razem pies się nie podniósł.
Wilczur to nie pitbull ale chyba jest to jakaś metoda.