Witam.Od około miesiąca postanowilem stosowac diete i liczyć kalorie.Na początku jadłem 2600 kalorii według aplikacji fitatu.Trwało to dwa tygodnie i postanowilem podniesc do 2900 ponieważ źle się czułem na takim deficycie.Wydaje mi się że od 2 tygodni moja waga stoi i nawet grama się nie rusza,a co najlepsze w ciagu jednego dnia(zazwyczaj jest to niedziela gdzie mało co robice tylko odpoczywam po tygodniu i siedze przy komputerze oczywisćie kalorie też licze) potrafi skoczyc do 126 znowu i po 3 dniach znowu spaść na 123 i tak mam w sumie od 2 tygodni.Czytając różne tematy i uzywajac kalkulatorów wychodzi na to że powinienem jeść 3600 aby schudnać a 3900 aby utrzymac wage przy treningu 2-3x w tygodniu(jednak trening treningowi nie równy).Wydaje mi sie ze to sporo gdyż mam prace siedzącą.I moje pytania są takie:
1.Czy podnieść na to 3600-3400 czy zostac na tym 2900 i obserwowac efekty?
2.Czy możliwe ze moj metabolizm spowolnił?
3.Czy tygodniowy bilans ma wpływ na redukcje?
4.Bardziej zwracać uwage na kalorie czy makroskładniki?
5.Jak wejśc na to "zero" w diecie?Od razu wskoczyć np na te 3600 czy co tydzień o 200-300kcal dodawać i później znowu obciąć od tego zera?
Na razie tyle chciałbym wiedzieć.Z góry dziękuje za informacje.
1.Czy podnieść na to 3600-3400 czy zostac na tym 2900 i obserwowac efekty?
2.Czy możliwe ze moj metabolizm spowolnił?
3.Czy tygodniowy bilans ma wpływ na redukcje?
4.Bardziej zwracać uwage na kalorie czy makroskładniki?
5.Jak wejśc na to "zero" w diecie?Od razu wskoczyć np na te 3600 czy co tydzień o 200-300kcal dodawać i później znowu obciąć od tego zera?
Na razie tyle chciałbym wiedzieć.Z góry dziękuje za informacje.