Witam,
Ostatnio zmagam się z małym problemem. Chodzi mi o ból w dolnej części piszczeli tak pomiędzy środkiem całej kości a stawem skokowym.
Ból pojawia się zazwyczaj albo tylko po bieganiu. Na początku myślałem, że to staw skokowy, później że to kość piszczelowa i teraz to już sam nie wiem.
Jeżeli byłaby to kość to bolała by mnie ciągle - tak mi się wydaje. Po głębszym zastanowieniu wydaje mi się, że jest to mięsień na jakby frontowej części piszczeli w miejscu gdzie pisałem wyżej.
Niestety nie mam zielonego pojęcia co mam z tym zrobić. Ogólnie biegam co drugi dzień od ponad miesiąca, są to sesje 15-20 min interwały. Nie bardzo mogę sobie pozwolić na przerwanie aktywności ze względu na walke z wagą :) moja waga to ~95kg przy wzroście 180cm.
Ktoś mógłby powiedzieć , że przy takiej wadze to tylko marsz albo i w ogóle kto wie co jeszcze. Jak robie przerwę dłużej niż 1 dzień to ból przechodzi prawie całkowicie.
Ma ktoś pomysły co to może być? Możliwe , że z jakiegoś powodu jest to jednak kość ale ja stawiałbym na mięsień. Może to być najzwyczajniej w świecie nieprzystosowanie tych mięśni do biegu przy takim obciążeniu jakie mam?
Z góry dzięki za pomysły i rady !
Ostatnio zmagam się z małym problemem. Chodzi mi o ból w dolnej części piszczeli tak pomiędzy środkiem całej kości a stawem skokowym.
Ból pojawia się zazwyczaj albo tylko po bieganiu. Na początku myślałem, że to staw skokowy, później że to kość piszczelowa i teraz to już sam nie wiem.
Jeżeli byłaby to kość to bolała by mnie ciągle - tak mi się wydaje. Po głębszym zastanowieniu wydaje mi się, że jest to mięsień na jakby frontowej części piszczeli w miejscu gdzie pisałem wyżej.
Niestety nie mam zielonego pojęcia co mam z tym zrobić. Ogólnie biegam co drugi dzień od ponad miesiąca, są to sesje 15-20 min interwały. Nie bardzo mogę sobie pozwolić na przerwanie aktywności ze względu na walke z wagą :) moja waga to ~95kg przy wzroście 180cm.
Ktoś mógłby powiedzieć , że przy takiej wadze to tylko marsz albo i w ogóle kto wie co jeszcze. Jak robie przerwę dłużej niż 1 dzień to ból przechodzi prawie całkowicie.
Ma ktoś pomysły co to może być? Możliwe , że z jakiegoś powodu jest to jednak kość ale ja stawiałbym na mięsień. Może to być najzwyczajniej w świecie nieprzystosowanie tych mięśni do biegu przy takim obciążeniu jakie mam?
Z góry dzięki za pomysły i rady !