Przysiady- Ponownie nie było asekuranta ale i nie było tego strachu co zawsze, dodałem 2,5 do każdej serii. 95x6 poszło ciężko, ale najgorsza seria (najcięższa) to 75x16, ledwo już tam stałem. Ogólnie było zadowolony.
Hacki- Aj, źle progresowałem bo wyszło na to, że zmniejszyłem ciężar i albo mi się tydzień temu ciężar pomylił o 10kg na + albo dziś nie był mój dzień bo 85 to ja z paskami ledwo zrobiłem. Czułem udo całkiem fajnie.
Żuraw- Bardzo dobre czucie.
MCNPN- Jakoś dodałem te 2,5, ale więcej nie ma co za ciężarem gonić no chyba, że poczuję moc za tydzień. Tutaj widać nawet po rozpisce co poczuły dwugłowe więc nie ma co się zbytnio rozpisywać.
Wspięcia- ok, paliło jak trzeba.
Trening nie wiem ile trwał dokładnie ale był robiony maksymalnym tempem - pewna sprawa goniła.
Komentarz- Do wyciskania na skosie było ok, późniejsze ćwiczenia mnie tylko zdołowały i ogólnie moja motywacja spadła do 0. Tak sobie myślę co ja robię źle, że przez tyle czasu nie widzę większych zmian w sylwetce, k***a żeby to chociaż jakiś mini zarysik bicepsa był (tam najmniej tłuszczu ponoć).
Skos- 29x3 po tym, że zrobiłem te 3 pow byłem zadowolony ale nie wiedziałem co mnie czeka później. Przed zrobieniem tego były 2 podejścia pod 29kg (nieudane)
SS rozpiętki / gilotyna- rozpiętki 1 pow zabrakło.. się wkrviłem do takiego stopnia, że nawet nie wrzucam tego filmiku bo więcej tam klnę niż ćwiczę. Gilotyna w 3 serii dwa odpoczynki w 4 też i w 5 trzy odpoczynki.
Pompki 4x max- chciałem spróbować ale nawet 2 nie byłem w stanie zrobić.
Uginanie sztangi- Zrobiłem sobie filmik bez koszulki od przodu to jakiś żart, człowiek trenuje k***a nie oszukujmy się trochę czasu, trzyma dietę, zap*****la jak wół, codziennie coś robi a wygląda jak kupa gówna. Tutaj moja motywacja własnie spada do 0.
SS młoty / uginanie z supinacją- W młotkach ciężary zaniżyłem bo już nawet nie chciało mi się tego robić, robiłem bo robiłem.
+aero rower po treningu 0 minut :), deszczyk sobie pada oczywiście. Odrobię jutro albo dziś później jak przestanie.
Komentarz- 10 tydzień redukcji zaraz za mną i coś się zaczyna dziać, ciągle wychodzę z siłowni wk***iony, że to nie wyszła tamto nie wyszło a w trakcie po czymś nieudanym w ogóle odbiera mi chęci do dalszego treningu. Nie wiem, albo zrobię tydzień przerwy i dalej polecę z redukcją albo jeszcze ze dwa tygodnie pocisnę ale na mniejszych ciężarach, bo to co tam się wyprawia nieraz to masakra (np. dziś te 100/110kg). Gonię za ciężarem, wiem, że technika jest w lesie ale i tak dokładam kg, trzeba się ogarnąć bo z tego nic nie będzie.
Podciąganie- Ok tutaj było jeszcze dobrze, najszersze ładnie czułem.
Wiosło sztangą- Czas wybić sobie z głowy te ciężary bo ostatnimi czasy tylko za tym gonię a wszystko inne leży i kwiczy.
Wiosło hantlą- Tutaj dałem sobie spokój z dalszym robieniem zrobiłem prawą 50x8 i 50x4 lewą i stwierdziłem, że nie ma sensu.
SS wyciąg- Tutaj ciekawa rzecz, miałem zmniejszyć 5kg czyli było by 35 i ciągle myślałem, że tak jest a w rzeczywistości było 40kg a szło o wiele lżej niż 40 zawsze ;) coś w tym jest, że dużo siedzi w głowie.
Szrugsy hantlami- Ok
Wyciskanie francuskie za głowę leżąc- Bardzo dobrze czuję to ćwiczenie.
SS wyciąg/kickback-Tutaj jak o góry, dobrze było.
Szacuny
3
Napisanych postów
2130
Na forum
13 lat
Przeczytanych tematów
37273
Ja w sumie głodny nie jestem, tylko na noc zawsze mnie bierze, ale wtedy da się powstrzymać. Najgorzej jest jak wracasz ze szkoły i musisz zrobić posiłek (30-60 minut) przez ten czas chyba nigdy nie udało mi się czegoś nie podjeść. Dlatego do tych 2000~kcal warto nieraz dodać 100-200 z powietrza. Sam jestem ciekawy co się zmieniło, może zrobię fotki w sobotę, ale jak zrobiłem filmik ostatnio z uginania sztangi od przodu to załamka, najgorsze jest to, że coraz bardziej żebra widać a fatu na brzuchu jakby ciągle tyle samo, ja go od dzieciństwa mam skurviel się nie chce spalić teraz
Ciekawe jaki kiedyś byłem byk jak miałem 150-160 i 76kg