Mam szczerą nadzieję, że Overeem zje Fedora i wypluje przed stopami Finkelsteina, hehe.
Overeem jest dyspozycjny, nie ma śmierdzących menagerów stosujących śmierdzące sztuczki, nie unika walk z NIKIM i walczy często. Traktuje ten sport i kibiców serio. Rozwija się i chce się rozwijać - w przeciwieństwie do Fedora, który u siebie ma przeciwników, którymi rzuca jak szmatami i jest przez nich traktowany jak półbóg.
Fedorowi się zamarzyła tłusta emeryturka i łatwi przeciwnicy, ale został pokarany i Werdum, którego zlekceważył podczas walki, pięknie go załatwił. I bardzo dobrze.
Overeem nie ma zbyt perfekcyjnego rekordu, ale może właśnie dlatego nie boi się ryzykować przegranej i bez narzekania oraz zbędnego pieprzenia walczy z najlepszymi na ich terenie, tak jak to było na początku jego przygody z
K1 na przykład.
Kiedyś bardzo lubiłem Fedora, ale te akcje z olewaniem kontraktów oraz unikaniem walk za bardzo przypominają mi motywy ze świata boksu, gdzie normalką są postawy takie jak u Davida Haye'a czy Povietkina.
c*** na takie coś kładę i za Fedorem już nie jestem. W sumie byłoby nawet fajnie, gdyby Big Foot go załatwił.
Zmieniony przez - enediktal w dniu 2011-02-07 02:02:32