Szacuny
11182
Napisanych postów
51930
Wiek
31 lat
Na forum
25 lat
Przeczytanych tematów
57816
Witam!
Mam pytanie. czy niska temperatura ciała zawsze świadczy o spowolnionym metaboliźmie? Ostatnio moja waha się w granicach od 34,6 do 35,8 góra. przez większość dnia to ok. 35 stopni. nie należe do kobiet, które jedzą po 500 kcal na dzień, wręcz przeciwnie, 2000 to raczej w dni kiedy się pilnuje.
ok. półtora roku temu odchudzałam się po ciąży pierwszy raz w miarę zdrowo jedząc. od tego czasu nie mam nawet w domu białego ryżu, makaronu, mąki, chleba. schudłam 11 kg jedząc przynajmniej 2000 kcal dziennie. później przez rok bez problemu ta waga się utrzymywała, ale doszłam do momentu w którym zdrowe jedzenie tak mi się przejadło, że wyrzucałam sałatkę z tuńczykiem i szłam do sklepu po batonik, albo nie jadłam nic. normalnie mnie odrzucało. później czymś to nadrabiałam oczywiście, nigdy nie jadłam mało. walczyłam tak ze sobą każdego dnia jedząc coraz więcej śmieci i waga powili idzie w górę.
chcę zacząć rozsądną redukcję i nie skończyć z temperaturą ciała w okolicach 33 stopni! ale naprawdę nie wiem dlaczego tak spadła.
dodatkowy problem to ten, że choć przeczytałam wszystko o odżywianiu, to nie wiem jak to wdrożyć, bo jadłam tak wcześniej i doprowadziłam do tego, że mam odruch wymiotny na widok wielu rzeczy, które wcześniej tak lubiłam. mam 170 cm wzrotu, teraz ważę 64,7 i mam 29,7% BF, więc jest z czego się redukować. nie spieszy mi się. da się to zrobić mniej drastyczną dietą? chcę osiągnąć poniżej 24% BF przy jak największej wadze. czy to jest cel, do którego osiągnięcia konieczna jest tak restrykcyjna dieta?
dodam, że wszystkie możliwe wyniki badań mam książkowe. ta temperatura to dla mnie zagadka. a zastanawiam się nad nią, bo towarzyszy temu ogólne zmęczenie i nie wiem, czy nie przyczynia się to w jakimś stopniu do wzrostu wagi. przez ten rok kiedy się utrzymywała też jadłam mnóstwo słodyczy, ale poza nimi jadłam jednak zdrowo.
Szacuny
40
Napisanych postów
7165
Wiek
35 lat
Na forum
18 lat
Przeczytanych tematów
30776
Nie no, ja Cię rozumiem. Sam wiem jak to jest z lekarzami, którzy przepisują antybiotyk na ból głowy etc. I żeby było śmiesznie - mnie to nie śmieszy, tylko oburza :-/ ale co zrobić. Taki ustrój.
Szacuny
11182
Napisanych postów
51930
Wiek
31 lat
Na forum
25 lat
Przeczytanych tematów
57816
szczerze mówiąc u lekarza z tym nie byłam. czasem kiedy czułam się słabiej albo pokazywałam dziecku jak się mierzy to tak przy okazji mierzyłam i od przynajmniej pół roku mierząc sporadycznie widziałam 35 stopni. kiedy postanowiłam pozbyć sie tych czterech kilo, które mi sotatnio wpadły przeglądałam Wasze forum i m. in. posty dziewczyn z niską temperaturą rzuciły mi się w oczy. ale one jadly od dawna bardzo mało, a ja nie. zaczełam mierzyć temperaturę kilka razy dziennie od ok. 10 dni i az sie przerazilam. wczesniej jakos to do mnie nie docieralo. po ciąży temperatura była jeszcze normalna, wcześniej też. jedyne co mi przychodzi do glowy to dieta, którą stosowałam. niby jadłam zdrowo, ale diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach. możliwe jest np. coś takiego od małej ilości węglowodanów w diecie? wcześniej całe życie jadłam mnóstwo niezdrowych węgli ni ewiedząc o tym. to jedyna drastyczna zmiana. ale z drugiej strony nadrabiałam słodyczami, wiec już sama nie wiem...
Szacuny
40
Napisanych postów
7165
Wiek
35 lat
Na forum
18 lat
Przeczytanych tematów
30776
Można gdybać. Jeśli masz zachwianą tak poważnie izotermię to udaj się z tym do lekarza, bo przyczyn może być dużo iciężko ją ustalić przez internet. Lekarz musi rpzeprowadzić dokładny wywiad z pacjentem, wykonać szereg badań pod tym kątem i wtedy można osądzić.
Szacuny
6
Napisanych postów
793
Wiek
33 lat
Na forum
14 lat
Przeczytanych tematów
18023
Długi czas po odchudzaniu (fakt że różne "cuda" stosowałam) miałam temperaturę nie przekraczającą 36 st. I tyłam od patrzenia na żarcie :D Potem już dieta zbilansowana, temperatura nieco wyższa, ale waga uparcie w miejscu przez dłuży czas. Dopiero chyba po 2 miesiącach (może dłużej) coś ruszyło.
Za to teraz jestem na CKD (czyli węgle na minimum) i mam ciągle jakieś 37 st.
Tak więc nie sądzę żeby to niskie węglowodany ci szkodziły.
Aha, temperatura mi bardzo spada na dietach niskotłuszczowych.
Szacuny
11182
Napisanych postów
51930
Wiek
31 lat
Na forum
25 lat
Przeczytanych tematów
57816
ograniczałam tylko węgle. proste wyrzuciłam, a pełnoziarniste ograniczałam. tłuszczu jadłam aż za dużo. nie liczyłam co prawda BTW, bo nic jeszcze wtedy o tym nie wiedziałam, ale mogło go być najwięcej spośród makroskładników. dietę zakończyłam w czerwcu 2009 i waga utrzymywała się do marca tego roku. i nagle coś zaczeło się zmieniać. ale możliwe, że zaburzyło się od kiedy zaczełam jeść śmieci kosztem wartościowego jedzenia, na które nie mogłam patrzeć.
tylko co mam teraz robić? innym doradzano zwiększenie ilości kalorii, Wy wspominacie o tłuszczu, a jednego i drugiego jadłam i jem dużo. chce zacząć redukcję i nie zrobić niczego głupiego...
Szacuny
11182
Napisanych postów
51930
Wiek
31 lat
Na forum
25 lat
Przeczytanych tematów
57816
Dłuuugo analizowałam swoją dietę i czytałam podwieszone tematy i doszłam do wniosku, że jednak nie jadłam tak dużo tłuszczu jak mi się wydawało, ponieważ źle to policzyłam . Zrozumiałam, że rozkład BTW to odpowiednio 30/20/50 % kalorii, a nie w gramach, wiec jadłam tłuszczu ponad dwa razy mniej niż mi się wydawało. Poza tym miałam krótki, bo zaledwie dwu- trzytygodniowy okres, kiedy z braku czasu żywiłam się głównie naturalnym jogurtem z musli i odtłuszczonym serkiem wiejskim (czyli tym, co nie wymagało żadnego przygotowania) i faktycznie tłuszczu to w tym nie było prawie wcale. możliwe żeby tak krótki okres coś zmienił? bo w sumie to było mniej-więcej w okresie od którego zaczęły się te zmiany (niska temperatura i tycie. czy rozkład BTW 30g/20g/50g jest teraz dla mnie właściwy? jest szansa, że to się unormuje od porządnej diety? do lekarza też się przejdę na wszelki wypadek.
Kieszko bardzo dziękuję Ci za odpowiedzi.
Szacuny
40
Napisanych postów
7165
Wiek
35 lat
Na forum
18 lat
Przeczytanych tematów
30776
Nawet krótko okresowa głodówka nie powinna powodować tak poważnych zmian. Na utrzymanie stałości środowiska zewnętrznego /tzw. homeostaza/ składa się kilka czynnikow takich jak:
-izohydria - stałość stężenia jonów H+ /potocznie mówi się na to równowaga kwasowo-zasadowa/ ok 7,35-7,45 pH
-izowolemia - stałość objętości środowiska wewnętrznego /ok 7% beztłuszczowej masy ciała/
-izotonia - stałość ciśnienia osmotycznego środowiska wewnętrznego /ok 285-300 miliosmoli na litr/
-izojonia - stałość stęzeń poszczególnych jonów /sód - 135-150 mmol/litr, potas - 3,5-5 mmol/litr, chlor - 98-108 mmol/litr
-homeostaza ciśnieniowa - stałość ciśnienia tętniczego krwi /nie więcej niż 140 mmHg dla skurczowego i nie więcej niż 90 dla rozkurczowego/
Na straży utrzymania tej stałości stoją takie układy jak: krwionośny, oddechowy, wydalniczy, nerwowy, pokarmowy oraz dokrewny.
Jeśli któraś z tych składowych homeostazy zostaje zakłócona - ulec zmianie może również reszta. Organizm jest w sytuaji krytycznej i broni się, ale 'nie wyrabia' co powoduje, że np. jest osłabiony i nie może utrzymać odpowiedniej temperatury ciała.
Powodów może być wiele, bo organizm jest bardzo złozony. Nie można dojść do konkluzji bez konkretnych badań. Dlatego jak już powiedziałem - idź do lekarza i opisz problem.