
CT Fletcher dawniej miał bogatą karierę w trójboju siłowym. Może się pochwalić sześcioma tytułami mistrza świata - 3 tytuły w wyciskaniu na ławce i 3 w uginaniu ramion ze sztangą na biceps na jedno maksymalne powtórzenie. Jest także właścicielem słowni Iron Addicts Gym w Miami, Los Angeles i Las Vegas.
W 2005 roku sportowiec przeszedł operację na otwartym sercu, w wyniku której uratowano mu życie. Niestety w 2017 roku przeszedł zawał serca. Okazało się, że ma rodzinną chorobę tego narządu i wymaga przeszczepu. Odbył się rok później. Ostatnio otworzył się przed fanami i opowiedział o skutkach ubocznych spowodowanych przez leki zapobiegające odrzuceniu przeszczepu.
Udostępnił na swoim Instagramie post, próbując dodać otuchy także tym, którzy zmagają się z podobnym problemem.
„Niektórzy lubią swoje stopy. Ja nie należę do tych ludzi, nawet kiedy moje stopy nie są opuchnięte, nie lubię na nie patrzeć. Młody mężczyzna zapytał, czy wiem, w jaki sposób obrzęk lub opuchnięcie może utrudnić trening. Powiedziałem tak synku, bardzo dobrze rozumiem. Jest to częsty efekt uboczny spowodowany jednym z moich leków przeciw odrzuceniu i to sprawia, że noszenie butów jest prawie niemożliwe. Moje stopy są obrzydliwe i przepraszam za udostępnianie tego, ale to dla ludzi, którzy mogą doświadczyć tego samego. Niech widzą, że nie są sami”.
Można nie lubić CT Fletchera, ale trzeba przyznać, że ma facet niesamowitą wolę walki o zdrowie i życie. Zaledwie rok po operacji potrafił wykonać 25 pompek i udowodnił, że pasja do fitnessu jest czymś ważnym w jego życiu. Niestety wydaje się, że skutki uboczne przyjmowanych leków utrudniają mu trening i powodują, że ciężko jest mu normalnie funkcjonować. Życzymy zdrowia.

Opuchlizna to nic, immunosupresja to nowotwory. Dlatego przeszczep nie jest żadnym rozwiązaniem. Może za 40 lat coś wymyśla. Dla zainteresowanych wpisać w Google: immunosupresja po przeszczepie kancerogeneza
A jeszcze szybciej przyjdzie jakiś covid czy grypa i "pozamiata", bo nie ma odporności.
Raczej wyjścia nie miał. Wybór żyć rok czy pięć nie jest trudny
On nie miał, a wielu ludzi ma, ale i tak dążą do przeszczepu - patrz rzesze kulturystów stosujących głupie wspomaganie.
Dopóki jesteśmy zdrowi, nie doceniamy zwykłych rzeczy, jak te stopy... Chodzenie.. patrzenie, słuch.. Koordynacja czy równowaga. Wygląd - narzekamy na jakieś bzdury, typu zmarszczki czy łysienie.
Choroba pokazuje, ilu fantastycznych rzeczy doświadczaliśmy dzień w dzień i uważaliśmy je za zwykłe albo jeszcze coś nam nie pasowało, bo tyłek nie taki, miednica za szeroka, twarz nie z Hollywood, a wiek to już w ogóle...
To są takie głupoty...
Zwykłe chodzenie i patrzenie jest cudem. I możliwość ładnego uśmiechnięcia się. Normalny, regenerujący sen.
Myślenie, pamięć... No i jak w przypadku tego pana - odporność.
Za dużo zwykle narzekamy, a za mało dbamy, bo uważamy, że tak już będzie zawsze i to, co mamy jest takie zwykłe i oczywiste...
N-te urodziny to raczej powód do zmartwienia, niż radości... Nie ma nic głupszego
i choroba szybko zmienia perspektywę - tylko nie zawsze wszystko da się cofnąć.
Ciekawa jestem na przykład czy i ilu ludzi pomyślało choć raz w życiu - Boże, jaką ja mam wspaniałą równowagę! Dzięki niej mogę dźwigać ciężary, biegać, chodzić i robić tyle atrakcyjnych rzeczy...
Albo: jak fajnie, że zbliżają się moje 60-te urodziny. Będę je obchodzić z prawdziwą radością i wdzięcznością, że dane mi było przeżyć kolejny rok.
Albo: może nie jestem piękny/piękna, ale jak fajnie ludzie reagują na mój uśmiech...
W normalności, przeciętności - zawiera się całe mnóstwo cudów, które daje nam zdrowe ciało. Nawet jeśli jesteśmy fizycznie "przeciętni" - mamy wspaniale, cudownie wręcz działający mechanizm naszego ciała, warty docenienia i pokochania tu i teraz, bez choroby, która nam to, nieraz bardzo boleśnie, uświadomi.
Czasem taki policzek od życia jest nam może potrzebny - coś tracimy, żeby lepiej docenić całą resztę.
Mnie, mimo że generalnie szanuję zdrowie - przetrzeźwiło konkretnie (chociaż straciłam względnie mało)... I tego samego (ale bez choroby) życzę wszystkim niezadowolonym.
Jak ci się nawet chce pod każdym artykułem tak produkować
A ciekawe, czemu innym ludziom się nie chce. Garstka komentatorów i zawsze ktoś chętny do marudzenia i krytyki, a poza tym przesadna cenzura...
Zawsze reklamowałam to forum w innych miejscach internetu, ale ze względu na takie komentarze i podejście, przestałam. Nie będę nikogo narażać na takie nieprzyjemności. I kojarzę sporo innych osób, które już się nie odzywają.
Nie przestawaj pisać.
Czytam każdy twój komentarz z przyjemnością i refleksją
Dzięki za miłe słowa SHHO :).