
Znany trener Charles Poliquin zmarł w wieku 57 lat na zawał serca. Jest to niewątpliwie ogromna strata dla branży siłowej i kulturystycznej. Trenował wielu profesjonalnych sportowców i medalistów olimpijskich, a jego metody były kopiowane przez innych na całym świecie. Był prawdziwym pasjonatem treningu siłowego do tego stopnia, że nauczył się niemieckiego tylko po to, żeby przeczytać artykuły o treningu siłowym, które wychodziły z Niemiec. Cały czas eksperymentował, siłownia była jak laboratorium, a każdy podopieczny niczym królik doświadczalny. Kiedy przedstawił swój pierwszy artykuł w 1995 roku w magazynie Muscle Media 2000, sprawił, że tysiące czytelników zaczęło inaczej myśleć o treningu siłowym. Niedługo potem opublikował swoją pierwszą książkę "The Poliquin Principles", która dla wielu pasjonatów jest jak kulturystyczna biblia. Publikował także artykuły do serwisu T-nation, które cieszyły się ogromną poczytnością. Miliony fanów i czytelników na całym świecie są pogrążeni w żałobie.

o kurczę straszna wiadomość,mega gość z mega wiedzą
szkoda człowieka .....
I na kim się tu wzorować gdy taki guru treningu i diety umiera tak młodo?
Myślę, że nie ma nic gorszego niż teraz łączenie faktów bycia trenerem, stosowaniem jakiejś diety a śmiercią.
Ludzie umierają przypadkowo i będą umierać. Czasami nie mamy wpływu na to.
popuri - negujesz wpływ diety i treningu na zdrowie? Ten człowiek nie umarł przypadkowo (np. w wypadku). Być może miał nie wykrytą wadę genetyczną - ale taki guru powinien bardziej dbać o swoje zdrowie.
To samo pomyślałem. Tona supli prozdrowotnych, jakaś woda z limonką i solą himalajską na czczo, skomplikowane protokoły żywienia/suplementacji a facet nie dożył 60.
No właśnie, na zawał w tym wieku może umrzeć "Janusz" sprzed telewizora z piwem w ręku, ale nie ktoś taki. Coś ewidentnie robił źle.
Czytałem kiedyś, że Poliquin, to ten gość, który ważąc 90 kg dowieszał sobie do pasa 90 kg ciężaru i wykonywał serie pompek na poręczach, jednym słowem - legenda.
Z całym szaunkiem ale ten gość zawsze wyglądał niezdrowo i staro. Szanuję jego filozofię i wpływ na sporty siłowe, ale wyglądał zawsze na zaawansowanego koksiarza
Jeden z lepszych trenerów, wielka szkoda.