
Jeden z trzech Polaków biorących udział w Swiss Ultra Triathlon dobiegł do mety! Adrian Kostera jako trzeci spośród wszystkich uczestników zakończył morderczy wyścig. Trasę składającą się z 38 km pływania, 1800 km jazdy na rowerze i 422 km biegu pokonał w czasie 189 godzin, 58 minut i 20 sekund. Szybsi od niego byli dwaj zawodnicy. Niemiec Richard Jung, który był drugi i to do niego należał rekord świata od 2018 roku na tym dystansie. Zwyciężył Kenneth Vanthuyne, który ukończył wyścig w rekordowym czasie 182 godzin, 43 minut i 43 sekund.
Kostera przez jakiś czas był drugi, jednak Niemiec go wyprzedził. Polak dzielnie walczył z wieloma przeszkodami. Podczas jazdy rowerem jego pojazd uległ uszkodzeniu. Na szczęście ekipa Roberta Karasia pomogła mu, dzięki czemu mógł kontynuować wyścig. Podczas biegu także miał małą kontuzję, gdyż posłuszeństwa odmówiły mu stopy. Ulgę przyniosły mu klapki, w których pokonał ok. 60 km trasy.
Kilka dni temu z rywalizacji wycofał się Robert Karaś z powodu kontuzji. W grze wciąż pozostaje Tomasz Lus, który aktualnie zajmuje 11. pozycję. Warto dodać, że pochodzący z Łowicza zawodnik, wybrał się na zawody z jednoosobowym teamem, czyli jego tatą, panem Stanisławem. Ojciec praktycznie nie śpi, by być pogotowiu i pomóc synowi.
Gratulujemy Adrianowi i trzymamy kciuki za Tomasza! Samo ukończenie 10x Ironman to ogromny sukces.

Gratulacje, bez zaplecza, sponsorów. Na innych portalach tylko mała wzmianka.
Karaś, Karaś, Karaś...a tych chłopaków większość skreśliła już na starcie.
Gratulacje i ogromny szacunek.